styczeń, luty…

Jest takie powiedzenie, „maratończyka poznaje się po tym, jak kończy…” i mam nadzieję, że to powiedzenie dotyczy również wejścia w nowy rok, w nowy sezon, w nowy okres. Nie ważne, jak się zaczyna, nie ważne jaki będzie początek roku, ważne jak będzie koniec i tego chciałbym się trzymać.

Bez zbędnego gadania, pisania i słodkiego <cenzura>… Styczeń – chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Luty… nie zaczął się również różowo, chociaż trochę pobiegałem, a raczej potruchtałem. Nie można tego nazwać treningiem, lecz wprowadzeniem do aktywności ruchowej dla średniozaawansowanych. Dlaczego ? Sporo się posypało tematów, trochę się rozjechałem w środku i ciężko jest mi to we łbie wszystko (dalej) poukładać i przyjąć do świadomości pewny ciąg zdarzeń, który właśnie się zakończył i na który nie mam żadnego wpływu… Życie. Każdego to czeka, prędzej czy później i nie mamy na to żadnego wpływu…

Chciałem się wziąć w garść, nawet zaczęło jako tako iść, ale zdechła mi noga. Niby Achilles, ale finalnie wg Maćka to temat powięziowy i również skłaniałbym się ku temu. Ból w ścięgnie i klapanie prawej stopy to tylko następstwo tego, co się stało w środku i nad tym pracujemy. Jak wyjdzie zobaczymy. Mam nadzieję, że dobrze, bo z podobnym tematem już miałem do czynienia. Najśmieszniejsze jest to, że przyczyna tkwi w… butach. Nie w żadnym przeciążeniu, przetrenowaniu itp., ale w butach, w których zrobiłem o kilka treningów za dużo. W butach z dropem 10 mm… czyli o 2 i pół raza za dużym, jak to tak można opisać, niż w butach w których normalnie trenuję. Może wydać to się dziwne, ale jak biega się w rok ponad 4 500 km na niskim dropie to cały aparat ruchu do tego się przyzwyczaja a jak nagle ubierze się buty na wysokim obcasie… wszystko pada. Szczególnie, jak się ma delikatne nogi. Taki „francuski piesek” ze mnie…

Jednak brnąc dalej… jak to mówi Sylwuś, „tak miało być i koniec”, poza tym „nie ma przypadków, jest tylko cel, którego nie rozumiemy„… i kropka. Życie napisze dalszy scenariusz i mam nadzieję, że bardziej optymistyczny…

Trzeba więc spiąć tyłek, zacisnąć zęby i ruszyć do przodu… samo się nie zrobi, nikt za mnie niczego nie zrobi, więc koniec marudzenia. Czas zacząć działać. Są nowe cele do zrealizowania a życie jest za krótkie by się bawić w myśli smutne…

#WalkaTrwa

2018-05-29T12:26:09+02:0015/02/2018|Różne|

Tytuł