Dlaczego napisałem tę książkę?
Wszystkie historie opisane w tej książce zdarzyły się naprawdę i są w stu procentach prawdziwe. Nie ma tu fikcji, czy historii wyssanych z palca. To, co zostało przelane na papier jest szczere, autentyczne i nie koloryzowane. Książka „zaczęła się pisać”, a raczej to ja zacząłem ją pisać, wiele lat temu. Największą inspiracją do snucia tych moich wspomnień i historii był mój blog, który prowadzę od 2009 roku, a który jest kopalnią o zdarzeniach z mojego życia. Tam znalazły się opisy moich wszystkich wyjazdów, zawodów i przygód z nimi związanych.
Głównym powodem napisania tej książki była chęć podzielenia się z czytelnikami swoimi doświadczeniami, jak podróżowanie i kontakt z dziką oraz surową naturą, a także pokazanie biegania od innej strony. Niestety często kojarzy się ono jedynie z lekcjami „Wychowania Fizycznego”, a szkoda. Chciałem ukazać, że bieganie to nie tylko samo bieganie, ale także wspaniałe podróże po całym świecie i poznawanie fantastycznych ludzi z różnych krajów. To również pasja i niekończące się hobby. I właśnie tą pasją, którą jest nie tylko bieganie, chciałem zarazić czytelnika. Pokazać, że to, co się kocha można robić w każdym miejscu na świecie, o każdej porze dnia i nocy, a każda porażka i przeszkoda, która stanie nam na drodze, tylko nas umacnia w tym co robimy.
W mojej książce chciałem sportretować samego siebie. Zwykłego chłopaka z normalnego domu, który się nie bał i nadal nie boi się marzyć i sprawiać, aby marzenia, choć z pozoru nierealne i bardzo odległe, stawały się rzeczywistością. Czytając tę książkę dowiecie się, że kluczem do sukcesu jest cierpliwość, metodyczna praca i wiara w lepszy dzień. Osoby, które mnie znają wiedzą o czym mówię, a ci, dla których jestem anonimowy, po przeczytaniu tej książki zrozumieją, jak ciekawie i niesamowicie można przeżywać swoje życie, które jest przecież tylko jedno.
Moim celem jest również zarażenie czytelnika optymizmem i zainspirowanie go do porzucenia schematycznego i poukładanego jak puzzle życia. Chciałbym pobudzić odbiorcę i pokazać jak można rozpocząć swoją własną, niesamowitą przygodę. Jestem przekonany, że trzymana przez ciebie w dłoniach książka może pomóc w odnalezieniu swojej pasji, w przeżywaniu życia takim jakie jest. A to jakie jest i jakie będzie, zależy tylko od nas. Uważam także, że książka ta pomoże zrozumieć, że życie jest fajne i należy cieszyć się z każdego przeżywanego dnia nie bacząc na to czy jest pochmurny, bo zawsze kiedyś wyjdzie słońce. Kiedy ją przeczytasz zrozumiesz, że powinno być wielką przygodą, a nie wegetacją, a przede wszystkim, to, że należy delektować się każdą jego chwilą. Zrozumiesz, że nie warto martwić się niepowodzeniami i trudnościami. One zawsze będą, a tylko od nas zależy jak sobie z nimi poradzimy.
Chodzi o to, aby z uśmiechem i radością czekać na każdy nowy dzień.
Postanowiłem wydać tę książkę, żeby dotrzeć do większego grona odbiorców, nie tylko do osób, które czytają mojego bloga lub znają mnie osobiście. Chcę w ten sposób podzielić się moją pasją z osobami, które mnie nie znają, albo kojarzą mnie tylko z telewizyjnych relacji, kiedy wygrywałem maratony na biegunie północnym lub na Antarktydzie. Kieruję tę książkę do wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć, jak można żyć „pełną gębą”, nie bacząc na ograniczenia, jak poczuć siłę przygody i rozsmakować się w tym, tak bardzo, żeby zacząć zmieniać swoje życie na lepsze. Przecież tak naprawdę, ten, kto nie ma pasji i marzeń, ten marnuje swój czas.
Jest takie miejsce na Ziemi, z którego w którą stronę byś nie poszedł – zawsze pójdziesz na południe. To oczywiście Biegun Północny. Piotrek Suchenia wymyślił sobie nie tylko że dotrze na ten koniec świata, ale że pobiegnie tam maraton. I nie tylko pobiegł, ale jeszcze go wygrał. A potem pojechał na południe, tak daleko jak się tylko dało, i tam też wygrał – maraton pośrodku Antarktydy. Chłopak, który miał wszelkie predyspozycje by zostać łobuzem, przemytnikiem czy członkiem lokalnego gangu, dzięki bieganiu skierował swoje życie na zupełnie inne tory. Zapraszam do przeczytania tej książki, choć mam wrażenie, że jest ona nieco przedwczesna – może i oba bieguny zdobyte, do tego Grenlandia i Spitsbergen, ale… ale jak znam Piotrka to tylko z wrodzonej skromności nie mówi co dalej. Ta historia na pewno nie skończy się przecież na tej książce!
Michał Walczewski, redaktor www.maratonypolskie.pl
Piotrek rozgrzał mnie na maxa , biegam z nim już od 3 lat i dzięki jego poradom i regularnemu treningowi wróciłem do formy. Zrzuciłem 10 kg i przede wszystkim dzięki porannym „biegowym endorfinom” mam energię i motywacje aby mierzyć się z codziennymi wyzwaniami które przynosi praca i życie ale tez daje mi to odwagę do podnoszenia sobie poprzeczki wyzwań podróżniczych . Także energia biegowa = energia do życia. Myślę że książka na pewno Was rozgrzeje nie tylko do biegania – szczerze polecam.
Marek Kamiński
Piotr zabrał mnie w niesamowitą podróż. Podróż w rejony, w które sama bym się nie zdecydowała wyruszyć. Zawsze powtarzam, że prawdziwa pasja i odwaga w podążaniu swoją własną drogą otwierają inny wymiar życia. Dla mnie to jego kwintesencja. Piotr jest najlepszym ambasadorem życia jego pełnią. Zacznij czytać a poczujesz arktyczny chłód. Pochłonie cię błękit nieba, promienie słońca przenikną przez twoje ciało a serce zacznie bić innym rytmem. – Iwona Guzowska, wielokrotna mistrzyni świata i Europy w kick-boxingu i boksie.
Iwona Guzowska
Książkowe podróżowanie obok Piotra jest niezwykłym doznaniem. Przemierzając każdy kilometr, zwiedzamy jego życie, patrzymy jego oczami na świat. Każdy jego krok to dawka motywacji, siły i optymizmu dla czytelnika. A cała ta podróż, bardzo często odlegla, niezwykła i unikatowa zaczyna się od powiedzenia światu „Tak”. Autentyczność doświadczeń to ogromny walor tej książki. I pomyśleć, że wszystko zaczyna się od pasji, w tym przypadku od biegania, które jest rewelacyjnym sposobem na ułożenie sobie życia pełnego endorfin i pozytywnej energii. – dzięki za książkę, dobrze się ja czyta i trzymam kciuki za kolejne rozdziały …
Maciej „Gleba” Florek
Poznałem Piotra na trasie poznańskiego półmaratonu w 2016 roku. Był jedną z moich inspiracji i dowodów, że można będąc amatorem biegać maraton poniżej 2h 30min. Potem Piotr znudził się klepaniem asfaltu i odleciał w zimne krainy. To cenne, że mamy „swojego człowieka”, który wygrywa tak oryginalne maratony i relacjonuje nam swoje doświadczenia z niedostępnych miejsc. Taki biegowy Ryszard Kapuściński. Nie sądzę bym dzięki temu polubił siarczyste mrozy i porywiste wiatry, ale przeżywanie wraz z nim ekstremalnych przygód na dalekiej północy i południu pokazuję jak różnorodne mogą być biegowe pasje i ile odcieni może mieć zamiłowanie do sportu.
Jacek MEZO Mejer, raper, maratończyk z życiówką 2h 48min
Fragment książki „Rozgrzewając chłód”; rozdział: North Pole Marathon – Veni! Vidi! Vici!
Trasa składała się z 12 okrążeń, z czego normalnie, płynnie, rytmowo można było biec niecałe 400 metrów po pasie startowym. Reszta pętli wiodła przez pole śnieżne, czyli przez bliżej nieokreślony teren. Był to sypki, grząski śnieg, na którym znajdowały się przeszkody lodowe, małe torosy, rowy i podobne atrakcje, które trzeba było pokonać. Jednym słowem zapowiadało się ponad 42-kilometrowe siłowe bieganie, a raczej skakanie, skipowanie, bo biegać w takich warunkach się nie dało, szczególnie że na jednym okrążeniu w jednej chwili znajdowały się 54 osoby. Dotarło to do mnie po kilkuset metrach, kiedy zacząłem skakać jak zając, zapadając się co chwilę po kostki, po pół łydki, zaliczając spektakularne gleby. Zapowiadała się bardzo ciężka przeprawa, a buńczuczne hasło, że tylko silni przetrwają, nabierało sensu. W duszy cieszyłem się z tego obrotu sprawy, gdyż w swoim treningu realizowałem sporo jednostek siły biegowej, która jest jednym z moich ulubionych środków treningowych. Kilometry skipów, podskoków i podbiegów miały zaprocentować i w to wierzyłem. Wierzyłem w trening i w swoje silne nogi jak w Boga.