Czwartkowy dzień śmiało, chociaż z przymrużeniem oka można nazwać „dniem triathlonu”. Biegałem – rowerowałem – pływałem, może kolejność nie ta, ale trzy dyscypliny w jeden dzień zaliczone. Tu jednak chciałem bardziej skupić się nad treningiem pływackim, który pod nieobecność Piotra, zafundowała nam Monika. Żeby nie było… oczywiście przed całą częścią sportową byłem w pracy, gdzie przed Biegiem Urodzinowym Gdyni, roboty jest po uszy a nawet więcej.
Po pracy, wróciłem do Wejherowa i udałem się na czarną, gdzie realizowałem naprawdę mocny trening – zabawę biegową 6km rozbiegania + 12 x 1′ / 1′ mocnego śnieżnego biegania + 3km roztruchtania. Po bieganiu w samochód i do domu, na krótką przejażdżkę rowerową, chciałem przetestować kilka ustawień w trenażerze i pokręciłem tylko 15 minut, gdyż czas gonił a na 18:30 musiałem być w wodzie.
Trening pływacki zaczął się oczywiście rozgrzewką, po czym przeszliśmy a raczej przepłynęliśmy do części głównej.
Na początek były odcinki 50 metrowe. Do pokonania 12, ale żeby nie było tak łatwo to pierwszy polegał na spokojnym kraulu, drugi na dynamicznym nawrocie a trzeci na grzbiecie. Luz. Kolejna porcja zadań to 12 x 100m i tu zaczęły się małe schodki. Pierwsza setka – ramiona, czyi pływak między nogi i jazda z tematem. Druga setka – nogi, jak dla mnie to tylko w płetwach, bez nich może pociągnąłbym 50m max. Kolejna setka była chyba najtrudniejsza. Tu do wykonania były ćwiczenia oddechowe, które polecam każdemu do przetestowania na własnej skórze. Stu metrowy odcinek, został podzielony na 4 części, wszystko było oczywiście pływane ciągiem, bez zatrzymywania się. Pierwsze 25 – oddech co 3-ci ruch, drugie 25 – oddech co 5-ty ruch, trzecie 25m – oddech znów co 3 -ci ruch i ostatnie 25m, oddech co 5-ty ruch. Można się zmęczyć i to nieźle. Po serii setek, nadszedł czas na 12 x 25m zmiennym. Kraul – delfin – kraul – grzbiet – kraul – klasyk, i tak 2 razy. Ostatnio delfinem pływałem na studiach i nie wychodziło mi to zbyt dobrze… ale było fajnie. Po serii ćw. głównych rozpływanie i suma sumarum, kolejne 3km w wodzie zaliczone.
To był dobry dzień!