“Nie możesz stać się numerem jeden z dnia na dzień ani nawet w ciągu kilku lat… Będziesz przegrywać wiele biegów i musisz to zaakceptować, wyciągnąć z tego wnioski i wierzyć, że wygrasz następnym razem, biorąc pod uwagę, że masz szansę następnym razem znów przegrać… Cały czas musisz wierzyć, że następny raz wygrasz…aż do dnia, kiedy to się stanie”.
Paula Radcliffe
Raz z górki, raz pod górkę, raz z wiatrem innym razem pod wiatr, ale zawsze do mety, nawet kiedy jest ciężko i nogi sztywnieją. Maratończyk się nie poddaje i potrafi pokonać każdy problem i każdą ciężką chwilę. Taki ma charakter. Kolejny startowy weekend za nami, w Polsce odbyło się kilka dużych imprez, w tym jedna z którą miałem wiele wspólnego a był to Orlen Warsaw Marathon. Raz, że od grudnia miałem pod sobą sporą grupkę biegaczy, którzy przygotowywali się wspólnie do tego projektu a dwa, że byłem mocno zaangażowany w organizację tego eventu mając pod sobą prawie 100 osobową grupkę wolontariuszy i im również należą się ogromne podziekowania.
Na początku od strony sportowej i jeżeli jesteśmy juz przy Warszawie to zostańsmy. Z moich bezpośrednich podopiecznych starrtował Tomek i Nikolaos. Tomek z 3:11:38 przeskoczył na 3:01:22 a Nikolaos, który rok temu maraton przebiegł w 3:41:39, w stolicy uzyskał czas 3:30:05. Z grupy zawodników, przygotowujących się na cyklicznych trenigach również wiele osób było bardzo zadowolonych z osiągniętych czasów. Pozwolę sobie przytoczyć kilka maili, smsów, które pokazują, że bycie trenerem, który jak trzeba nagada a jak trzeba pogłaszcze po głowie to taka praca, która finalnie daje ogromną satysfakcję dla jednej i drugiej strony. Zadowolenie zawodnika jest zazwyczaj tożsame z zadowoleniem trenera, chociaz nieraz apetyt u jednej ze stron jest większy.
Dzięki Piotr,treningi z tobą zrobiły swoje mój czas 3:19:11 netto (pb) poprzedni 3:27:58 duża w tym twoja zasługa.Dziękuję i pozdrawiam. Jarek
Witam Trenerze!
Miło mi poinformować, że wczoraj dzięki Pana pomocy udało mi się poprawić życiówkę na Maratonie :)Aktualnie jest to 03:49:44 netto (gdzie w debiucie na Maratonie Solidarności 2012, bez maratońskiego przygotowania, doczłapałem w czasie 04:25:45 netto). Przyznam, bez bicia, że chciałem przebiec poniżej 3:40 i tak biegłem do ~32km. Błędy, które popełniłem i są dla mnie nauką to:
– za późno pojawiłem się na linii startu (nerwowo),
– za krótka rozgrzewka,
– start z bolącą łydką (prawdopodobnie przez tą łydkę inaczej stawiałem stopę podczas biegu co doprowadziło do bólu achillesa (przy kości piętowej, kaletka?), po 32km ból był już nie do wytrzymania i wtedy straciłem wolę walki.
Ogólnie jestem zadowolony, jest kolejne doświadczenie, choć przygotowywałem się na lepszy wynik to jednak nie dopilnowałem wszystkiego i troszkę to pogrzebałem…
Wydolnościowo wydaje mi się, że dał bym radę, postaram się zatem poprawić w Berlinie 🙂
Dziś kuleję, mam nadzieję, że to przejściowe.
Pozdrawiam i do zobaczenia!
Adam
Hej,
Piotrze na samym początku chciałbym Tobie i Iwonie podziękować za przygotowanie do maratonu. Bez Was nie dałbym rady.
Wynik bez rewelacji 4:28:46 netto. Przemarszobiegłem ostatnie 12km.
Chciałem złamać 4 godziny i do 30 km szło dobrze, ale chyba za szybko pobiegłem na tym stromym podbiegu po 20km i zakwasiłem uda i było po biegu.
Artur
Cześć Piotr.
Wynik, który uzyskałem podczas maratonu to 3:29:05 netto.
“Życiówka” poprawiona o 10 min, aczkolwiek była spora szansa na wynik lepszy co najmniej o kolejne kilka minut.
Może po prostu to nie był mój dzień…
Jeszcze raz bardzo dziękuję za wspólne treningi.
Pozdrawiam
Sławek
Czołem Trenerze.
OWM zakończyłem z czasem 3:07:56 netto.
Sukces (PB poprawione z 3:14:27) i porażka (planowałem na mecie 3:07:30).
Do 35km prowadził mnie Darek i dzięki temu udało się nabiegać ten wynik.
Teraz po analizie biegu widzę, że pierwszą połowę pobiegłem za szybko… i odbiło się to w drugiej części.Planowałem pobiec 10 km po 4:30 a potem przyspieszyć do 4:25
Wyszło 10km po 4:25 a reszta po 4:28.
Po półmaratonie w Warszawie nauczyłem się nie wierzyć w Garmina, na OWM w oznakowanie trasy.
Bardzo dziękuję za treningi przygotowujące do OWM.
Bieganie na Twoich planach sprawiło, że mogłem podjąć wyzwanie 3:07:30.
Plany zdecydowanie ciekawsze niż z [książkowe].Tam widać straszną monotonność, w twoich coś się dzieje.
Kolejne plany maratońskie:
17 sierpnia „Maraton Wigry” – spacerek krajoznawczy i kolejna walka o rekord jesienią – jeszcze nie wiem gdzie.
Byłoby super gdyby któryś z dużych maratonów poszedł tropem Orlenu i umożliwił nam amatorom trening pod twoim okiem.
Pozdrawiam
Piotr
Dodatkowo bardzo wartościowe i cenne wyniki uzyskali Asia i Maciek. Asia startowała w Pile w „Ćwietrćmaratonie Muzycznym”, który rozgrywany był na 10,5km trasie, gdzie uzyskała czas 55:47 a jeszcze nie tak dawno w Gdyni, na Biegu Urodzinowym (10km) pobiegła 57:59!
Maciek poprawił swoją życiówkę w półmaratonie z 1:39:54 na 1:35:55. To się nazywa poprawa. Maciek jest bardzo ciekawym zawodnikiem. Pracowity, zmotywowany na wynik i jak nikt kogo znam biega każde zawody w idealnej formie biegu z narastającą prędkością. Jak sam napisałm i w @ – lubię to, a ja lubię czytać cotygodniowe sprawozdania i relacje z Maćkowych treningów. Dzięki!
Poniżej dwie fotki do mojej kolekcji, na pierwszej od lewej Paweł Czapiewski, Ja, Paweł Januszewski i Sandra – trenerka BiegamBoLubię z Warszawy a na drugiej z Sylwkiem Niebudkiem z Bydgoszczy. Dla niewtajemniczonych – Sylwek to menadżer Kenijczyków, o ile dobrze kojarzą to on kilka lat temu jako pierwszy ściagnął chłopaków z czarnego lądu do Polski. Jedni mają mu to za złe, inni za dobre. Ja mam na to swoje zdanie i swoją opinię, ale w każdym razie dobrze z Sylwkiem żyjemy, bo to bardzo sympatyczny facet. Jak to Wasyl stwierdził i podpisał zdjęcie na swoim FB: „Sylwek Niebudek i Suchy. Swoją drogą cuś mi sie wydaje,że Sylwek jest podobny do Suchego za 30 lat”
Co do samej oceny Orlen Warsaw Marathon 2013 od strony sportowej i logistycznej, wizualizacyjnej, marketingowej czy medialnej, to dużo będzie o tym w innym artykule, specjalnie przygotowanym pod kątem organizacji imprez sportowych.
Jeszcze raz z tego miejsca wielkie brawa i gratulacje dla moich podopiecznych, którzy uzyskali cenne rekordy życiowe i zanotowali bardziej lub mniej satysfakcjonujące czasy podczas startów w minionym tygodniu startowym.
Nie trzeba być pierwszym, a przynajmniej nie zawsze
Liczy się wiara teraz tak na to patrzę Liczy się siła, której nigdy nikt nie zatrze
Ojczyzna w sercu, zresztą była tam od zawsze
Nie trzeba być pierwszym mam nadzieję, że to jasne Należy walczyć o tą walkę chodzi właśnie
Szacunek dla tych, którzy poświęcają życie
Jeden Osiem L – Smak Zwycięstwa