woda, woda, woda…

1 2 28.05.13

3

 

To była pierwsza „otwarta woda” w tym sezonie” i pierwsze pływanie w piance od… hmmm…. prawie dwóch lat. Nie było tak źle. Powiem więcej, było dobrze i czułem się ok, chociaz dziś czuję mięśnie obręczy barkowej i ramion od pływania w piance, ale jest OK. W sobotę startuję w Sierakowie na dystansie 1/2 IM i wiem, że nie jestem przygotowany, ale o tym wsponinałem wczesniej. jedyne, na co mam nadzieję, to… pogoda. Prognozy są fatalne, ma być ulewa i to gruba ulewa, więc czym zapewne podpadnę wielu triathlonistom i osobom przygotowującym się do startu w tych zawodach… może rower zostanie odwołany? O rany, jak ja bym się cieszył. Chyba bym zwariował ze szczęścia. Do zaliczenia byłoby tylko 1,9km taplania się w wodzie i 21,1km mocnego biegu… ech… fajnie sobie pomarzyć. Teraz na poważnie. Po Sierakowie trzeba będzie porządnie zacząć trenować, bo niestety czasu mało a w Gdyni muszę wykręcić na rowerze przynajmniej 2:50 – 55… innej opcji nie widzę. Mam nadzieję, że czas pozwoli a moja koncepcja treningowa, którą mam nadzieję uda mi się w końcu wpleść w rzeczywistość przybliżmy mnie do zakładanego czasu…

 
Trzymajcie kciuki za sobotę…
 

2013-05-29T07:59:43+02:0029/05/2013|Różne|