Herzlichen Glückwunsch!
Liebe(r) Piotr Suchenia,
die Vor-Registrierungsphase ist beendet, die Lostrommel wurde eifrig gerührt und die Gewinner unter 74.707 Bewerbern gezogen. Wir freuen uns Ihnen mitzuteilen, dass Sie für einen Startplatz ausgelost wurden und somit am 41. BMW BERLIN-MARATHON 2014 teilnehmen können!
…i cały misterny plan poszedł… trzeba będzie pobiec maraton na jesieni i to nie krajoznawczo, rekreacyjnie i turystycznie, ale mocno, z przytupem do wycięcia. Skomentuję to jednym zdaniem: „tak miało być„, jak to mawia Sylwuś, albo inaczej „niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”. Ok, fajnie, ale jakoś do mnie to jeszcze nie dochodzi, a jako że nie wierzę w przypadek to kilka słów sprostowania.
Oczywiście, że planowałem pobiec maraton na jesieni. W grę wchodziły i dalej wchodzą trzy starty, chyba że urodzi się czwarty. Były to: Sparkaase Marathon prowadzący przez trzy kraje – to wersja najbardziej realna. Druga opcja, lekko hardcorowa, ale realna i teoretycznie do ugryzienia, lecz zależna od kilku czynników, podobnie jak i trzecia. Żeby nie było tak tajemnicze, to zdradzę tą opcję i powiem, że wiąże się z kilkunastogodzinnym siedzeniem na tyłku gdzieś wysoko w przestworzach, czyli… Beijing Marathon oraz opcja trzecia … Shagngai Marathon.
Jak szaleć – to na maxa, jak spaść to z wysokiego konia tudzież z żyrafy.
Wracając jednak do „woli nieba” i „przypadkowości”, permutacji, rachunku prawdopodobieństwa, bla bla bla… Jakiś czas temu zacząłem myśleć o startach i sezonie 2014. Na wiosnę zaplanowałem start w Pradze w półmaratonie a dalsze starty stały pod wielkim znakiem zapytania. Nie miałem określonego „środka sezonu”. Teoretycznie w grę wchodziły ćwiartki, połówka w Gdyni, która podobnie jak w tym roku miała być ostatnim startem w tri i początkiem treningu do jesiennego maratonu. Niestety… nie da rady upiec w tym przypadku dwóch pieczeni na jednym ogniu. Nie dam rady się przygotować do 1/2IM na wynik, który mnie satysfakcjonuje i jednocześnie do maratonu na wynik… który mnie satysfakcjonuje – oczywiście mówiąc pod kątem Berlina. Jaki wynik satysfakcjonuje mnie w 1/2IM? Hmmm… kto mnie zna ten wie, że stawiam sobie wysokie cele i potrafię postawić wszystko, żeby je osiągnąć. Czas o którym mówię to < 4:30. Ostro. Grubo. Mocno, ale wiem że dałoby radę, tylko trzeba byłoby się ostro spiąć i potrenować pływanie, potrenować rowerowanie. Powtórzę – POTRENOWAĆ, a nie pobawić się w jakiś tam wstęp do treningu. Mocno, konkretnie, na 110%. Maraton… wiadomo, co mnie interesuje. Lekko nie będzie, ale cóż.
Miałem jednak napisać o „woli nieba” i o „przypadku”, w który nie wierzę.
Wczoraj jechaliśmy z Iwoną do Malborka i zacząłem temat pod kątem startów w sezonie 2014. Iwona stwierdziła, że mój cel to maraton a nie tri i mam się tego trzymać. Szczerze, średnio mi się to spodobało, ale… odpaliłem FB w komórce i zobaczyłem wpis Adama, że go wylosowali. Włączyłem pocztę, nie było nic, wszedłem do „spamu” i…
… wszystko w temacie.