akcenty, akcenciki…

sy

Noga się kręci, kręci się coraz szybciej i nawet zaczynam się ocierać o prędkości, na których na luzie biegałem 10 lat wstecz i 5 kilo mniej… więc, nie zapeszając jest coraz lepiej (odpukać* / wypluć * – właściwe zaznaczyć)… Po Teście Qpera przyspieszyłem i zacząłem realizować dość sporo, jak na mnie tzw. polskiego III zakresu, czyli generalnie mówiąc zacząłem mocno zasuwać.

Z mocniejszych treningów w ubiegłą sobotę biegałem 10 x 1km na długiej, bo 400m przerwie w truchcie. Było to pierwsze tempo od hmmmm……. października 2013, więc lekko się obawiałem. Było OK i nie było tak strasznie. Noga się kręciła, tysiączki wychodziły elegancko, szczególnie że biegałem je, zresztą, jak każdy akcent na czarnej drodze, na górkach, góreczkach… Poszczególne kilometrówki wychodziły odpowiednio: 3:26, 27, 20, 23, 24, 19, 26, 28, 24, 29 (pobiegłem za daleko o około 7m)…  i było ok. Co prawda zakwasiłem się na 5,2mmol/l i wkręciłem się na Hrmax = 191. Jak to się mówi „pierwsze koty za płoty”. 

Kolejny akcencik biegałem w środę i były to czterysetki w ilości 15 sztuk… przy okazji zatrzasnąłem kluczyki w białym WRC LPG będąc dobre 10km od domu. Oczywiście w aucie miałem telefon, klucze od domu i ciuchy na zmianę. Cóż, taka sytuacja… Tyłek a raczej szybę uratowały mi dwie panie maszerujące o kijaszkach, które poratowały mnie telefonem. Zadzwoniłem do Iwony, zrealizowałem trening i wszystko się dobrze potoczyło. Biegało się bardzo szybko i bardzo mocno, oczywiście ja na moje obecne możliwości: 1:13, 13, 13, 13, 14, 16, 16, 15, 16, 15, 14, 15, 16, 16, 11… i sam nie pamiętam, jak w 2004 na „Zakręcie Śmierci” w Szklarskiej biegałem 10 x 400m po 66″ a ostatnią w 56″… Kiedyś to było kopyto.

W sobotę był trening masakra… trzy razy trzy plus trzy razy jeden… mocno, szybko, konkretnie i … po górkach. Biegało się o dziwo bardzo dobrze, trochę za mocno otwierałem poszczególne odcinki, ale jestem bardzo zadowolony z tego treningu. Trzeba się czasem mocno zmęczyć i wypruć się. Trójeczki wychodziły 10:12, 22, 20 czyli po 3:24, 27, 26/km a tysiączki po 3:22, 16, 17/km. HRmax 193. Przekładając to na płaskie odcinki, byłoby bardzo szybko… ale im ciężej na treningu, tym łatwiej na zawodach !!! To był bardzo dobry trening, który kończyłem na ciężkich i zmęczonych nogach.

W niedzielę moje orlenowe stadko biegało również tempo. Były dwójeczki i tysiączki. Grupa PRO miała za zadanie przebiec 5 x 2km + 2 x 1km, grupa Iwony 4 x 2km + 2 x 1km. Pogoda dopisywała, humory również, więc warunki były idealne do mocnego biegania. Było elegancko !!!

W najbliższą niedzielę, 16 marca pierwszy start kontrolny – 15km w Kołobrzegu… będzie się działo…

PS. w Radomiu, w Biegu Kazików startował Maciek, który na dość ciężkiej trasie uzyskał bardzo dobry rezultat, jedynie o 9″ gorzej niż rok temu. Pierwszy poważny sprawdzian Maćka w tym roku, już 6 kwietnia w Poznaniu na dystansie 21,0975km.

2014-03-10T08:20:35+01:0010/03/2014|Różne|