…przyspieszamy

Po starcie w Kołobrzegu nie było zmiłuj się, trzeba było zrobić jeszcze kilka mocnych akcentów i to na wysokich prędkościach. Jedne trening co prawda odpuściłem ze względu na spinającą łydkę i lekki ból w Achillesie, ale jak to mam w zwyczaju naprawiłem się na tempie 10 x 400m oraz na masażu, którym zajął się Maciek, wyginając i rozrywając moją prawą nogę na drobne. Bolało, jak cholera, ale było warto. Noga wróciła do pełnej sprawności.

Z akcentów, które biegałem były wyżej wymienione czterysetki w liczbie 10, które wychodziły w okolicach 1:16 – 17, 10 x 200m pod górę oraz na deser 10 x 1km mocnego, tempowego biegania, oczywiście na czarnej drodze, czyli po górkach. Tysiączki wychodziły 3:24, 20, 18, 21, 19, 19, 20, 24, 18, 18, czyli dość żwawo i dość mocno, jak dla mnie oczywiście. Zmęczyłem się, ale nie wyprułem. Całość skompensowałem w niedzielę spokojnym leśnym 26km rozbieganiem, gdzie mimo obijania się i hamowania, średnia na km wyszła 4’32…

Na orlenowym niedzielnym treningu moje stadko biegało trójeczki i tysiączki, w tempie troszkę szybszym niż maratońskie i z muszę powiedzieć, że wyglądało to już całkiem sympatycznie. Widać ogromny postęp w jakości i technice biegu oraz po rozmowach z uczestnikami daje się odczuć, że mimo narastającego zmęczenia forma rośnie. Takie grupowe treningi przygotowujące do startów to strzał w dziesiątkę. Raz, że gruma bardzo mocno motywuje do działania a dwa to kontrola z zewnątrz, eliminowanie błędów i co najważniejsze konsultacja treningów, które zawodnicy realizują sami a można się nasłuchać… Patrząc z zewnątrz śmiało mogę potwierdzić, że wiele osób ma tendencje do samodestrukcji… Brak podstawowej znajomości teorii treningu sportowego czy fizjologii niestety widać jak na dłoni. Skutkuje to później kontuzjami, brakiem formy, przemęczeniem czy trafieniem z formą nie w dzień startu ale na miesiąc przed… Nie zawsze więcej i szybciej znaczy lepiej. Często warto odpuścić i nie przeginać, niż dołożyć dwa razy więcej do pieca i przeholować a ambicje należy schować głęboko do kieszeni. W mojej grupie jest wiele osób, które na niedzielnych treningach wypruwają się prawie na maxa i zamiast na zalecanych prędkościach, gnają na złamanie karku. Rozumiem, że każdy chce być twardy i wstyd mu biegać w grupie początkującej, ale… żeby biegać szybko, należy nauczyć się biegać wolno.

Poniżej galeria zdjęć z niedzielnych zmagań. Działo się…

2014-03-24T07:39:33+01:0024/03/2014|Różne|