Było bardzo gorąco, bardzo górzyście i bardzo ciężko. Czyli trzy razy bardzo, ale zarazem bardzo fajnie, chociaż na tym biegu zostawiłem dużo zdrowia i dużo sił, ale cóż. W końcu to zawody i nie ma tu mowy o jakiejkolwiek strefie komfortu. Jest mocne, ciężkie bieganie na przysłowiowej żylecie a jak ma się braki w tlenie, to … no właśnie, to rzeźbi się, jak w … hmmm…. dyplomatycznie powiem, w skale.
W sobotę z rana, kilka minut po 7, zamiast przewrócić się na drugi bok i odespać weekend wbiłem się w auto i pojechałem do oliwskiego zoo na konfrontację z lokalnymi przewyższeniami, które naprawdę były bardzo mocno odczuwalne. Na starcie stanęło kilku mocnych chłopaków, w tym Daniel Formela i Michał Rolbiecki, więc wiedziałem że lekko nie będzie szczególnie, że chłopaki są obecnie o wiele mocniejsi i szybsi, ale postanowiłem tanio skóry nie sprzedać…
…i niestety sprzedałem ją po jakiś 4 km. Na więcej nie starczyło pary i nie dałem utrzymać grupy. Chłopaki odeszli a ja kulałem się dalej sam, oglądając się co pewien czas, czy przewaga nad czwartym zawodnikiem jest oby bezpieczna. W każdym razie zaczęliśmy we trójkę, ale wielkiego luzu nie było. Nie czułem ciągu zarówno na podbiegu jak i na zbiegu. Pogoda, góry i brak sztrumu robiły swoje. Jedyny pozytywny aspekt w tym momencie to trasa. Piękna, ciężka, górska, wyczerpująca trasa. Gdybym był w przyzwoitej dyspozycji, czułbym się na niej idealnie a teraz niestety… każdy kilometr był ciężki i wyczerpujący.
Utrzymałem pozycję i na metę wbiegłem na trzeciej pozycji z czasem 35:35. Gremlin pokazał 9,75km ale mając na uwadze las, góry i sporo zakrętów można przyjąć że była dycha i tego się trzymajmy. Bieg wygrał Michał z czasem 34:32 przed Danielem, który finiszował 2 sekundy później.
To był bardzo fajny bieg zorganizowany w super miejscu, które nadawało smaczek. Warto było wystartować, warto było się zmęczyć i wstać z samego rana. Taki bieg to świetna odskocznia od tradycyjnej „ulicy”, od szukania szybkich i płaskich biegów po trasie jak stół. To odbicie od tras na których goni się za życiówkami. Lubię startować w takich eventach i z przyjemnością wystartuję tu jeszcze raz za rok.
relacja od 1:35