W łykend byliśmy z Iwoną w Poznaniu na poznańskim maratonie oraz na Targacg Poznań Sport Fair, gdzie miałem przyjemnośc prowadzenia krótkiego wykładu na temat przygotowań do North Pole Marathon 2016 w warunkach krajowych. Prezentacja ta jest do pobrania z mojego dropa na podstronie poświęconej imprezie a dokładniej w „moich przygotowaniach”. Jeżeli jednak ktoś niemógłby jej znaleźć, to wyskatczy kliknąć TU i pobrać.
Wizytę jednak zaczęliśmy już w piątek, kiedy zajechaliśmy do Poznania i odebraliśmy pakiety VIPowskie od Moniki, która jest jedną z głównodowodzących w tym poznańkim, maratońskim zamieszaniu. Biuro zawodów, biuro prasowe i biuro dowodzenia było zorganizowane perfekcyjnie. Dbałość o szczegóły, bardzo mocny przekaz marki, jaką jest POZnań Maraton od razu rzucała się w oczy.
Lekko zdziwiła mnie ilość boksów, w których można było odbierać numery startowe, jak widać na załączonym obrazku, boksów a raczej stanowisk było… o jakieś 30% mniej niż u nas w Gdyni a nie było dużego tłoku. Oczywiście ta fotka zrobiona jest późnym piątkowym wieczorem, więc nie oddaje wszystkiego, ale odbiór pakietów i koszulek przebiegał sprytnie i szybko.
Expo, strefa dla dzieciaków – europejski poziom. Dużo stoisk ze sprzętem, wystawcy z innych imprez, czyli do wyboru do koloru. Można było wybierać, przebierać i ubierać się do woli a dzieciaki mogły wystartować na sprinterskim dystansie i mieć zmierzony czas przez fotokomórkę a na koniec otrzymać medal. Było OK. Pokręciliśmy się po expo, pofociliśmy i pomaszerowaliśmy grzecznie do hotelu.
U góry Tarzi z wciągniętym brzuchem, Łukasz, który jak ja ma problem z włosami, ale po wejściu w wetreański wiek niestety tak jest…
W sobotę z rana poszedłem na trening, no może nie z rana bo po 11, ale co zaplanowałem, udało się zrealizować. Pokręciłem się po okolicznych parkach i w jednym z nich zrobiłem, jak przykazano siłę z rytmami. Było słonecznie, ale dość chłodno. Około 8 C + lekki wiaterek. Idealna pogoda do szybkiego biegania.
W miejscach nasłonecznionych było OK, w cieniu czuć było zimno, ale jak wyżej napisałem, była naprawdę dobra pogoda do biegania maratonu. W niedziele, kibicując maratończykom zazdrościłem, że noga się nie kręci i że nie mogę wystartować, bo można było fajnie pocisnąć, ale co się odwlecze…
Po treningu o 15:00 miałem przyjemność przeprowadzenia krótkiej prelekcji w temacie kwietniowego startu na biegunie północnym. Krótko, zwięźle i na temat. Może nie było pełnej sali, ale wydaje mi się, że było dość ciekawie a kilka smaczków i ciekawostek pokazało słuchaczom, że to nie będzie prosty i przyjemny zimowy bieg na dystansie 42km…
Tak minęła połowa soboty, reszta upłynęła pod znakiem obiadowania i spotkania się ze znajomymi z Poznania, których z tego miejsca pozdrawiam- Krauzik, Aga, Basia! Dzięki za miłe spotkanie. Pogadaliśmy o starych Polakach przy złocistym napoju i czas bardzo szybko minął.
Niedziela – maratońskie święto. Ppogoda maratońska, klimat maratoński, nic tylko biegać i robić świetne wyniki i tak też było. Zwyciężył Emil Dobrowolski poprawiając swoje PB wyprzedzając Kenijczyków, z którymi jednak można wygrać. Tylko trzeba się przygotować i być mocnym. Jako, że w Poznaniu jest zawsze dobra kontrola antydopingowa, patrząc po liście startowej równiez można było dojść do kilku ciekawych wniosków…
Relacja live, monitor na mecie dla mediów a kolejne w namiocie VIP. Można więc było w ciepełku z pełnym żołądkiem śledzić poczynania zawodników na trasie.
Widać było doskonałą zbieżność między europejskimi dużymi maratonami oraz naszym krajowym, który w niczym nie ustępował np. niemieckim grubasom. Widać było również „spiegów z krainy deszczowców”, czyli z innych dużych maratonów, którzy na potęgę focili co się da. Mam tu na myśli petromaraton w stolicy, ale nie ma się co dziwić. Można się wiele nauczyć i przenieść wiele rozwiązań.
Z Sebastianem Chmarą
Z Prezesem Henrykiem Paskalem – Prezesem Stowarzyszenia PSB Biegi PB 2:18:15 (1978)
Jurek Górski, historia polskiego tri, Mistrz Świata Double IM 1990 (24:47:46)
Na zakończenie wielkie gratulacje dla moich podopiecznych, którzy startowali w miniony weekend. W maratońskich zmaganiach Krzysztof w Eindhoven pobiegł 3:20:24 (SB). W Poznaniu startowali: Jarek 3:06:40 (SB), Paweł (debiut) 3:09:46, Andrzej (PB) 3:20:41, Jarek (PB) 3:31:40. Kamil w Szwecji na 10km z treningu ULTRA pobiegł 33:59! A Zuza wygrała w swojej kategorii Bieg Survival Race. GRATULACJE !!!
„Sztuka nie jest wygrać 13 walk z rzędu, gdy trenujesz z fachowcami, i gdy Bóg dał ci talent, sztuka jest wtedy gdy wszyscy uważają że mistrzem nie będziesz mimo tego robisz to, rezygnujesz z przyjemności wkładasz w to serce, jednak podejmujesz walkę bo wiesz że zrobisz wszystko by spróbować,nie ważne że ryzykujesz przy tym życie, to nie ma znaczenia, ból jest tymczasowy a duma po nim wieczna, nawet gdy przegrasz będziesz sam dla siebie mistrzem. Ja tylko chce zrobić to na co zasłużyłem !”
…a tak wracaliśmy. Iwona prowadziła a ja czytałem książkę Marka Kamińskiego „Moje Bieguny. Dziennik z wypraw 1990 – 1998” Polecam gorąco tą pozycję. Wciąga niesamowicie.