Wyspa O-Cup na dzień dobry 

Początek sezonu nad morzem! Wymagające tereny nadmorskie i ciekawe trasy. Te dwa zdania idealnie oddają to, co działo się w marcowy weekend w sztutowskich lasach, w których organizowana była kolejna edycja zawodów na orientację Wyspa O-Cup. Jak było? Rewelacyjnie. Szybko. Technicznie. Epicko. Zacnie. Było GIT, a jedynym minusem była urwana noga, która prawie mi odpadła na ostatnim etapie.  

Zawody organizowane były przez Pomorski Klub Orientacji HARPAGAN z Gdańska. Budowniczym tras był jeden z najlepszych polskich biegaczy na orientację Michał Olejnik, który o swojej pracy napisał tak: 

Budując trasy na Wyspa O-Cup 2025 kierowałem się przede wszystkim chęcią zaoferowania Ci świetnego przetestowania się tuż przed sezonem. Z tego powodu w trakcie trzech etapów znajdziesz na trasach wszystkie trudności jakie oferuje teren w Sztutowie. Możesz być zatem pewien, że czekają na Ciebie trudniejsze technicznie biegi średniodystansowe oraz wymagający fizycznie skrócony bieg klasyczny. W tym terenie bardzo ważna jest umiejętność generalizacji, zmiany tempa biegu oraz wybór wariantu. Pamiętaj jednak, że najszybszy wariant dla Ciebie, może być zdecydowanie inny niż dla Twojego rywala. Przygotuj się na częstą zmianę kierunku, mikrorzeźbę bogatą w wiele elementów oraz bardziej płaskie fragmenty, w których można poruszać się bardzo szybko, jednak w których bardzo łatwo o błąd. Bądź zatem szybki i ofensywny, ale jednocześnie czujny. 

fot. Michał Sadowski / Okiem Inżyniera

Jeżeli Olej tak pisał to wiedziałem, że czeka mnie solidna dawka orientacji w terenie, a nawet najmniejszy błąd będzie skutkował solidnym KO. Ten teren nie wybacza błędów, o czym przekonałem się podczas innych imprez organizowanych w podobnym terenie.  

Zawody składały się z trzech etapów. Dwa z nich sobotnie rozgrywane były na średnim dystansie, a niedzielny to skrócony klasyk. W przypadku cyferek wygalało to tak, że pierwszego dnia miałem trasy o długości 4,22 i 4,06 km, gdzie do zaliczenia było 16 i 14 punktów kontrolnych. Drugiego dnia musiałem zmierzyć się z dystansem 7,46 km na którym ukryto 14 punktów. Oczywiście długości tras podane są w linii napowietrznej, więc w rzeczywistości trzeba było pokonać ciut więcej kilometrów.  

Etap 1 

źródło: Pomorski Klub Orientacji HARPAGAN

Było chłodno, ubrałem więc na rozgrzewkę bluzę i czapkę. Potruchtałem dobre 2 km, pogibałem się, pokręciłem bioderkami i zacząłem się koncentrować. Plan był prosty. Do przodu, bez pośpiechu i bez błędu. Wolałem biec z zaciągniętym hamulcem, ale czysto niż latać po lesie jak kot z pęcherzem. Ustawiłem się w boksie, wziąłem opisy i spokojnie czekałem na start. Kiedy zegar zapikał, wziąłem mapę i ruszyłem.

Zaskoczyła mnie jedynka. Była bardzo blisko, więc czasu na reakcję nie było dużo. Nie spieszyłem się i spokojnie, czysto wszedłem w punkt. Podobnie w kolejne. Spokojnie, z nóżki na nóżkę, ale bez błędu. Pewnie mogłem wybrać ciut lepsze warianty, ale planem była jak najlepsza analiza terenu i wychwytywanie wszystkich szczegółów. Bez kombinowania. Wszystko po pewnych elementach. Było wręcz za dobrze, czyli musiało się coś rozjechać. Tym przebiegiem, który położyłem był 15 punkt, czyli przedostatni. Odbiegając z 14 wiedziałem, że muszę być bardzo czujny i łapać wszystkie elementy. Początek szedł dobrze. Złapałem grubą drogę, którą przeciąłem, wylądowałem idealnie na rozwidleniu i za bagnem skręciłem w prawo, w las. Trzymałem suche rowy i góreczki.

Przeciąłem ścieżkę i wbiegłem na górkę. Nie doczytałem jednak rzeźby i odbiłem w lewo. Zacząłem się kręcić, ale zobaczyłem w końcu dołek, który niestety okazał się nie moim punktem. Trochę się rozkojarzyłem i zacząłem pływać. Nie potrafiłem dokładnie określić swojej lokalizacji. W końcu po krótkim kręceniu się wokoło znalazłem mój dołek, a w nim punkt. Przebieg z 14 na 15 zajął mi 4 minuty i 53 sekundy, a najlepszy zawodnik pokonał go w 2’39. Śmiało mogę powiedzieć, że straciłem tam dobre 2 minuty.  

Na metę wbiegłem po 30 minutach i 55 sekundach i uplasowałem się na 10 pozycji. Mimo tego błędu byłem jednak zadowolony ze swojego startu. Czekałem więc z niecierpliwością na kolejny bieg, który miałem za niecałe 4 godziny.  

LIVELOX (kliknij) – PRZEBIEGI

Etap 2 

źródło: Pomorski Klub Orientacji HARPAGAN

Byłem mocno nakręcony i chciałem zmierzyć się ze sztutowską trasą. Po pierwszym biegu poczułem się pewnie i to chyba mnie zgubiło, chociaż na początku szło całkiem dobrze. W las wszedłem skoncentrowany i spokojnie znalazłem jedynkę. To dobry znak, bo często miałem problemy, żeby na początku wczytać się w mapę a tu szło dobrze. Na dwójkę już nie było tak różowo, bo wybrałem zły wariant. Niepotrzebnie obiegłem bagno z prawej strony. Mogłem pójść z lewej, ale widziałem, że było dużo wody i nie chciałem się przez nią przedzierać. W sam punkt wszedłem czysto, podobnie jak w kolejne. Zbombałem szóstkę i to okrutnie. Zrobiłem takiego babola, że wstyd się przyznać. Powód jest prosty. Nie wybrałem wariantu i pobiegłem gdzieś tam… To było najgorsze, co mogłem zrobić i zostałem za to ukarany. Przebieg był prosty. Wystarczyło odbiec od punktu mając ambonę po prawej stronie, przeciąć skrzyżowanie, pobiec ścieżką mając po lewej ręce rządek dołków i przed przecinką odchodzącą po prawej stronie odbić na punkt. To wersja przebiegu dla początkujących, bo PRO cisnęliby na kreskę, ale nawet pierwsza opcja mnie przerosła.  

Początek jednak miałem dobry. Idealnie wstrzeliłem się w skrzyżowanie i zamiast pobiec ścieżką w prawo poleciałem prosto. Dobiegłem do przecinki, pokręciłem się chwilę i wróciłem do skrzyżowania. Zacząłem biegać tam i z powrotem, a w głowie włączył się tryb chaos. Ostatecznie postanowiłem, zdecydowanie za późno, dobiec do dużego skrzyżowana i z niego zaatakować punkt. Tym razem wszedłem idealnie, ale czas, w którym pokonałem nieszczęsny przebieg wyniósł 8 minut i 29 sekund. Najszybszy biegacz potrzebował na to 1 minutę i 24 sekundy i pozostawię to bez komentarza. Prawie 7 minut w plecy. Pozostałem punkty zaliczyłem czysto, bez błędów, ale niestety na wiele to nie pomogło.  

W drugim etapie zająłem odległe 16 miejsce. Po dwóch byłem 12, co było niestety bardzo słabym wynikiem, gdyż liczyłem na więcej. Plusem było jednak to, że znacznie większość trasy pokonałem czysto. Oczywiście jak na mnie, bo można było wybrać lepsze i szybsze warianty.  

Wielkim minusem chociaż lepiej brzmiałoby – problemem, jest to, że zrobię błąd, to włącza się kontrolka chaos, poziom koncentracji spada do zera i nie potrafię szybko i skutecznie rozwiązać problemu. Z tym muszę sobie poradzić, bo jak widać po przebiegach, poziom techniczny z biegu na bieg jest coraz lepszy. To cieszy i kiedyś zaprocentuje. Chyba… 

LIVELOX (kliknij) – PRZEBIEGI

Etap 3 

źródło: Pomorski Klub Orientacji HARPAGAN

Do tego biegu podszedłem na totalnym luzie. Dzień wcześniej spotkałem się z Binczusiem i Okrąglinkiem, dobrymi chłopakami z którymi nie jedno urabura w życiu zrobiłem. U Binczusia z resztą nocowałem, w jego ośrodku wypoczynkowym w Mikoszewie, ale tym razem byliśmy grzeczni. Jak nigdy.  

O ostatnim etapie z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jestem z niego bardzo zadowolony. W pięciostopniowej skali ocen, wystawiłbym sobie dobry plus. Wystarczy spojrzeć na przebiegi, żeby zobaczyć, co autor ma na myśli. Jedyny przebieg, do którego mogę się przyczepić to ten na 10. Bez sensu atakowałem od płotu przez pole. Trzeba było lecieć bardziej z lewej, mając żółte cały czas po południowej stronie i wejść muldą. Ja nie doczytałem dużej niecki, przez która musiałem przebiec i to mnie trochę czasu kosztowało.

Myślę, że lekko ponad minutę straciłem na tym przebiegu. Pozostałe punkty odnalazłem bez problemu, ale na ostatnim podbiegu, pod czternastkę poczułem solidny skurcz w lewym dole podkolanowym i okolicy łydki. Nie wyglądało to dobrze i ledwo co dokuśtykałem do mety.  

Trzeci etap ukończyłem na 6 pozycji, co biorę za dobry wynik, szczególnie że nie spieszyłem się. Starałem się biec czysto, pewnie i czytać jak najwięcej elementów. To mi się udało i z tego jestem najbardziej zadowolony. Ostatecznie po trzech etapach zająłem 10 miejsce w kategorii M45. Mogło, a nawet powinno być lepiej, jednak tragedii nie ma.  

LIVELOX (kliknij) – PRZEBIEGI

Jeśli raz się poddasz, to może stać się nawykiem. Nigdy się nie poddawaj! Michael Jordan 

2025-03-28T10:41:46+01:0028/03/2025|Starty|