Miniony łykend minął bardzo owocnie,sporo się działo, duża ekipa moich zawodników rywalizowała na trasach w Gdańsku, Augustowie oraz we Wrocławiu, więc zamiast koncentrować się na swoim treningu, siedziałem na telefonie a nawet z nim biegałem, czekając na wieści od podopiecznych.
W Sobotę w Gdańsku odbył się 51. Bieg Westerplatte na 10km, w którym startowało sześćiu moich podopiecznych. Dla Bartka był to start docelowy na jesień dla Karola kolejny mocny start, dla pozostałych chłpaków element przygotowawczy do dalszej części sezonu, w tym do startów w Berlinie czy Poznaniu.
Jakie padły wyniki? Eleganckie i bardzo optymistyczne. Bartek – 37:01, Tomek – 38:17, Andrzej – 39:21, Karol – 42:40, Jarek – 42:48.
W półmaratonie w Augustowie debiutowała Agata, której trening w ostatnich dniach BPSu został dość mocno pokrzyżowany przez przeziębienie i trzeba było mocno znienić plany i ambicje startowe. Zegar na mecie pokazał 2:01:07, chociaż wiemy, że w zasięgu było 1:51 – 52, ale jak to mówi przysłowie „co się odwlecze, to…”.
We Wrocławiu startował Paweł i Grzesiek ina ten start czekałem z wielkimi oczekiwaniami. Śledząc wyniki on line i widząc przebieg poszczególnych km, adrenalina coraz mocniej buzowała w żyłach. Finalnie wszystko wyszło, jak miało wyjść a nawet lepiej i Grzesiek złamał magiczną trójkę poprawiając się od maja z 3:06:06 na 2:58:54, co w SMS ie skwitował takim zdaniem: „Stary, to był chyba bieg życia…”! Paweł z 3:58 przeskoczył na 3:37:40 a taktyka rozegrania biegu była wręcz książkowa. Tak o swoim biegu w @ pisał Paweł: „Hey Piotrek, no i po maratonie cały bieg przebiegł wg zaleceń czyli pierwsza 5 – 5:20 póżniej już 5:15 aż do 5:00 (międzyczasy – 0:26:27 / 1274 0:52:59 / 1210 1:19:09 / 1185 1:50:30 / 1086 2:10:46 / 1064 2:36:56 / 1002 3:02:36 / 894 3:27:27 / 770) czyli widać stopniowe przyśpieszenie i z połówki przeskoczyłem trochę poniżej 500 osób.”
GRATULACJE !!!
Na fotkach, jakby ktoś nie oglądał, trzej wielcy panowie biegowego świata, czyli Mo, Bekele, który debiutował na dystansie 21,0975km oraz legenda profesor Haile. Takiego finiszu na dystansie półmaratonu chyba w życiu nie oglądałem… warto było o ponad godzinę przesunąć niedzielną 30 stkę…Szacunek Panowie !!!
O moim treningu, pokrzywce aspirynowej i dużej ilości kaemów już niebawem…