Miniony weekend niósł za sobą serię udanych startów w Półmaratonie Warszawskim, gdzie większość moich podopiecznych znacznie poprawiła swoje PB na tym dystansie. Część zawodników w „robocie maratońskiej” otarła się o swoje dotychczasowe życiówki, pomimo ciężkiej i wymagającej trasy. Ciekawym zjawiskiem było książkowe rozegranie tego biegu w formie BNP, gdzie po wolnym i spokojnym początku np. pierwszych 2km po ~5’00 zawodnik na mecie łamał 1:40… czyli można? Można. Podobnie było w przypadku rozpoczęcia biegu po 4’00 a zakończenia imprezy z czasem 1:22!
Z tego miejsca wielkie brawa i gratulacje dla wszystkich moich podopiecznych, którzy uwierzyli w siebie, w swoje siły i w to, że trening daje efekt a nie jest tylko pustym nabijaniem kilometrów czy męczeniem zawodnika różnymi zestawami środków, form i metod treningowych.
Gratulacje należą się dla Oli, która poprawiła w rok swoje PB o 5 minut, dla Maćka, który zaufał mi i odpuścił z wielkim bólem serca wiosenny maraton, ale dzięki zdynamizowaniu treningu poprawił swoje życiówki na 5, 10 i 21km. Bartek, przeskoczył sam siebie i z bardzo dziwnego i ryzykownego treningu pobiegł 1:22 kończąc ostatnie kilometry poniżej 3’40! Gratulacje dla Maćka i Tomka oraz Krzysztofa, którzy po drodze do maratonu pobiegli również świetne wyniki, co mam nadzieję przełoży się na dobry wynik w maratonie wiedeńskim, w Dębnie oraz Krakowie. Gratulacje należą się również Konradowi, który trzymając się tylko pewnych szkiców i luźnych nakreśleń treningowych poleciał 1:32 oraz jego imiennikowi, z którym trenujemy od niedawna i z szarpanego i mało systematycznego treningu udało się poprawić PB z 1:45 na 1:42.
Brawo i wielkie gratulacje! Dzięki!
Nie popadajmy jednak w samozachwyt, nie ma na co czekać, więc buty na nogi i na trening biegiem marsz!