Żeby tradycji stało się zadość… wypadałoby podsumować mijający 2016 rok. Ominę temat cyferkowy, bo tu wstyd jest cokolwiek napisać, szczególnie że kiedyś biegało się 2 tysiące km rocznie więcej niż teraz, więc pomińmy ten temat. Będzie krótko, zwięźle i na temat, żeby nie przynudzać, bo o każdym starcie osobno można pczeczytać w dedykowanym wpisie, więc po co się rozwodzić? No może nie o każdym, bo np. o biegu po krzaczorah, górach i korzeniach w Sydney jeszcze nie ma wpisu, ale jak będzie to go podlinkuję… o ile nie zapomnę…
Łatwo jest być dumnym,
gdy wszystko idzie dobrze
gdy każdy się uśmiecha,
a w górze świeci słońce,
ale bitwa nadchodzi
morze czerwone od krwi
okręty idą na dno
następny możesz być Ty…
Tak też było. Meta weryfikowała często i gęsto wszystko bardzo dosadnie uwypuklając wszystkie słabe strony, braki i zaniedbania w treningu. Jakie były przyczyny? Różne. Sporo było tego, ale każdej z nich jestem świadomy i każdą z nich biorę na chłodno na klatę i idę dalej z podniesionym czołem.
STARTY w 2016 roku:
STYCZEŃ
1. Polarnight Halfmarathon, Tromso (Norwegia) – 13 miejsce w klasyfikacji open, 7 miejsce w kategorii M 30,
LUTY
1.Trial Półmaraton Łeba – 5 miejsce w klasyfikacji open, 2 miejsce w kategorii M 30
MARZEC
1. Zimowy Ultramaraton Karkonoski- 20 miejsce w klasyfikacji open,
2. North Pole Marathon…
KWIECIEŃ
1. Grand Prix Gdyni w Biegach Górskich – 3 miejsce w klasyfikacji open
2. Półmaraton Poznań – 97 miejsce w klasyfikacji open (trening)
3. Gdyński Rajd na Orientację – 1 miejsce w klasyfikajci open (poza konkurencją)
MAJ
1.Bieg 5 Mil – 5 miejsce w klasyfikacji open
CZERWIEC
1. Spitsbergen Marathon (Norwegia) – 1 miejsce w klasyfikacji open
LIPIEC
1. Garmin Iron Triathlon na dystansie 1/4 IM, Stężyca – 54 miejsce w klasyfikacji open, 19 miejsce w kategorii M 35,
2. Mistrzostwa Polski w Triathlonie na dystansie Olimpijskim, Gdańsk – 90 miejsce w klasyfikacji open, 25 miejsce w kategorii wiekowej M 35
SIERPIEŃ
1. Herbalife Ironman 70.3 Gdynia – 149 miejsce w klasyfikacji open, 39 miejsce w kategorii M 35
2. Puchar Bałtyku w Biegu na Orientację, 4 miejsce w kategorii M 35
3. Grand Prix Pomorza w Biegu na Orientację, 3 miejsce w kategorii M 35
WRZESIEŃ
1. Rock and Run Półmaraton, Bydgoszcz, 1 miejsce
2. 54. Bieg Westerplatte, Gdańsk, 3 miejsce w kategorii M 35
LISTOPAD
1. Mistrzostwa Świata Weteranów w Maratonie, Perth (Australia), 4 miejsce w kategorii M 35, 1 miejsce drużynowo,
3. Sydney Trail Series, Manly Dam 21km (Australia), 5 miejsce open
PS, czyli postscriptum. Znaczy się będzie dopisek, a jak będzie dopisek to znaczy, że komuś ktoś nadepnął na odcisk, albo coś kogoś lekko zirytował tudzież wyprowadził z równowagi, chociaż wyprowadził to jest za duże słowo. Krótko, zwięźle i na temat.
Nie tak dawno, na odległym kontynencie na literkę A o wdzięcznej nazwie Antarktyda wystartowała reprezentantka naszego kraju. Joanna. Nie dość, że wystartowała to wygrała i stała się pierwszą Polką, która wygrała ten bieg, za co należą się gratulacje i wielkie brawa. W necie zawrzało. Było sporo fajnych i miłych wypowiedzi, gratulacji i braw ale posypało się również sporo paskudnego hejtu, którego nie kumam. To co, że Aśka (Joanno chyba mogę tak napisać) wygrała z czasem 6 godzin? To co, że wpisowe wynosiło 14 tysi eurasi? To co, że startowało tam kilkanaście kobiet a nie tryliard chudych Kenijek biegających maraton w 1:55… To co? To co, że na Antarktydzie biegła po trasie ubitej przez ratrak (tak ktoś napisał, nie wiem, nie wnikałem, powiem jak tam wystartuję…) to co że nie było minus tryliarda stopni mrozu tylko minus kilka czy kilkanaście? Zadrościcie jej czy co? Zazdrościcie dziewczynie że mimo tego, że biega maraton ponad 4 godziny a połówkę w dwie mogła pojechać na drugi koniec świata i wygrać bieg? Jak tak, to ugryźcie się wjęzyk, chociaż idąc dekratyczną drogą możecie pisać gdzie chcecie i co chcecie bo przeciez macie zajebiste życiówki i jesteście Übermenschami klikając przez monitorami waszych komputerów…
Kiedyś napisałem, że startuję w takich imprezach, które mogę albo wygrać albo zdobyć czołowe miejsce i tak jest. Byłem drugi na maratonie na Majorce z beznadziejnym czasem 2:36, piąty w BKG z 2:51 itp itd. ale mam wbite w to, co kto o tym myśli i co o tym pisze a jak ktoś chce na mnie wylać wiadro hejtu to kij mu w oko. Każdy robi to co lubi a jak dziewczyna lubie biegać w różnych dziwnych miejscach to uszanujcie to. To też jest sport i to wcale nie przez małe s… tu tez trzeba zapierdalać i to bite 6 godzin. To nie są rurki z kremem, więc „kochani” sportowcy uszanujcie pasję drugiego sportowca !!!
Amen!