…żeby było lżej

odczuwalna temperatura – 50 C (minus pięćdziesiąt stopni Celsjusza)

Krótko, zwięźle i na temat, bo komu by się chciało czytać długiego tasiemca… no chyba, że nie ma co robić siedząc przy porannej kawie i pączku, wertując kolejne strony w internetach. 

Mianowicie temat odnosi się do chyba najważniejszego tematu w bieganiu, rowerowaniu, pływaniu, triathlonowaniu czy w każdej konkurencji wytrzymałościowej. Do najważniejszego po poruszaniu nóżętami czyli do naszej rozczochranej łepetyny, do głowy, mózgownicy i tego diabła w środku, który mówi nam wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów, najpierw szeptem, potem coraz głośniej hasła…

  • zwolnij…
  • wyluzuj,
  • odpuść,
  • przestań się męczyć,
  • daj se na luz,
  • weź nie szalej przecież bolą cie nogi,
  • dyszysz jak lokomotywa,
  • zjedź do boxu i napij się piwa… 
  • będziesz miał jeszcze miliard innych startów, żeby poprawić wynik, 
  • przecież pada deszcz i wieje wiatr…

…i takie tam. Czyli temat odnosi się do naszych myśli, poziomu koncentracji, motywacji i nastawienia do wysiłku, który jak sama nazwa wskazuje i definicja, to „wytężenie sił fizycznych lub psychicznych dla osiągnięcia lub zrobienia czego” ufff… więc krótko, zwięźle i na temat. 

Co robię ja, wujek dobra rada, żeby było lżej, łatwiej i przyjemniej. Mianowicie mam kilka prostych patentów, które stosuję od zawsze i które mi pomagają, chciałem napisać że mam dla was… nie, no dobra, to nie w moim stylu ctrl+c… bla bla bla 

  • maraton ma 40 km nie 42 z ogonkiem… >>> a ostatnie 2 km są z górki…
  • półmaraton ma 21 km a nie 21 z haczykiem >>> a ostatni km jest łatwy…

czyli nastawienie przed startem i wkręcenie swoich myśli na jeden prawidłowy tor… jak sobie wmówimy, że na 31,5 km złapie nas skurcz i będzie ściana to tak będzie a jak wmówimy sobie, że maraton ma tylko 40 km to będzie o wiele łatwiej, jak zobaczymy znacznik 37 km… bo do mety zostaną tylko 3 km a pozostałe 2 … są z górki. 

  • celownik wycelowany na cel… którym jest zawodnik z przodu, zawodniczka z jędrnymi nóżętami z wdziękiem poruszająca się ruchem prostoliniowym… czy drzewo za zakrętem, 

Do celu dążymy i go gonimy. Cel jak wspominałem wyżej może być „statyczny” lub „dynamiczny”, czyli możemy gonić naszą ofiarę i jest to znaczniej ciekawsze bo ofiara ucieka i musimy się wytężyć, żeby ją dogonić a w przypadku celu statycznego gonimy coś co jest usytuowane gdzieś i wcale się nie rusza, więc nam nie ucieknie i prędzej czy później nasz cel zostanie osiągnięty. To dość łatwe, ale również skuteczne bo za chwilę możemy obrać kolejny cel… i gonić króliczka… 

  • odwrócenie myślenia od zmęczenia, nawet się zrymowało… czyli idzie bodziec… zwwooollllnnnnniiiiiijjjjjjj nie męcz się… i następuje reakcja… w stylu: oooo co ta dziewczyna biegnąca przede mną ma napisane na plecach… i sobie taki napis czytamy, ale żeby nie było tak łatwo to czytamy go od prawa do lewa i od lewa do prawa a potem można się tymi literkami pobawić i ułożyć jakiś inny napis… 

Co to daje ? Może wydać się to głupie i bezsensowne, ale prosty przykład, napis brzmi: lubię jeść pączki żeby puszczać bączki (Pozdrawiam …) no to bierzemy stopery i do dzieła. Czas start… w jedną stronę, w drugą stronę, potem bawimy się i przestawiamy słowa, literki i co… kilka minut zaoszczędzone. Tere, jesteśmy kilometr dalej. Proste? No ba… 

  • zabawa cyferkami, bardzo podobne do punktu powyższego, ale tu działamy na cyferkach, które sobie dodajemy, mnożymy, dzielimy, odejmujemy czy całkujemy… cyferki bierzemy z numerów telefonów na bilbordach reklamowych, z tablic rejestracyjnych itp…

  • powrót do przeszłości, czyli… do najcięższych i najtrudniejszych treningów, które wykonywaliśmy, które były trudne, wymagające, ale przynoszące satysfakcję i przyjemność z ich realizacji… 

Jak w okresie treningowym, gdzie pracowaliśmy na zmęczeniu, na nakładaniu obciążeń i pracy nad robieniem pojemności na zmęczenie daliśmy radę to dlaczego teraz, kiedy jest forma (ale trzeba w nią uwierzyć) jest poluzowanie treningu ma się nie udać ? No właśnie…

  • etapy … czyli nic prostszego, jak podzielenie sobie trasy na X etapów, łatwiej jest jak trasa wiedzie na kilku pętlach, trudniej jak na jednej, bo warto wcześniej zapoznać się z jej przebiegiem…

Tutaj mamy prosty temat. Dzielimy na odcinki łatwe, trudne, ciężkie czy banalne albo … krajoznawcze. Mi to pomogło podczas maratonu na biegunie północnym, gdzie biegając 12 pętli każdą z nich podzieliłem sobie na np. szybką, trudną, pod wiatr czy techniczną, wtedy wiem co mnie czeka i na co mam się przygotować… nie jestem zaskoczony, że na 12 km mam 30 km podbieg pod most…

  • jak jest ciężko przyspiesz… 

Miałem tak podczas poznańskiego półmaratonu chyba w 2004 roku, kiedy wyjątkowo noga nie szła i na półmetku miałem 1:20:17 a biegłem z zamiarem połamania 2:40… Delikatnie mówiąc wkurzyłem się i po półmetku dałem mocnego rytma, który spowodował, że momentalnie się odblokowałem i drugą połówkę pobiegłem w 1:17:00… 

Reasumując, wszystko siedzi w głowie i tam się zaczyna… Wiadomo, że będzie ciężko, będzie na przysłowiowej żylecie, wiadomo, że będzie bolało i nie będzie komfortu, ale to są przecież ZAWODY a nie turystyczna wyprawa na jagody do parku krajobrazowego… W głowie należy przełączyć przełącznik z trybu ECO NA SPORT… aha, bym zapomniał. Należy uwierzyć w siebie i w trening… 

„Walcz – powiedział. – Jeśli walczysz, wygrywasz albo przegrywasz. Jeśli nie walczysz, przegrywasz.” – John Marsden

2017-09-12T08:37:41+02:0012/09/2017|Trening|