urlopuję się

Urlopuję się i wypoczywam, aktywnie, biegowo bo jakżeby inaczej i szykuję formę na październikowy maraton na Majorce. W sumie to lekko żałuję, że nie pobiegnę np. pod koniec sierpnia we Frankfurcie na szybkiej płaskiej trasie, bo… no właśnie, aż głupio pisać, bo… pokusiłbym się o urwanie dobrej minutki, jak nie więcej z ubiegłorocznej życiówki.

 

Tak, brzmi to niec hardcorowo, ale parametry treningowe mam o wiele lepsze niż rok temu i noga kręci się bardzo mocno, co czuję na każdym szybkim akcencie. Tlen poprawił mi się straszliwie i jestem w pozytywnym szoku, kiedy patrzę na mleczany czy tętno po ciągłych czy tempach, które wychodzą lepiej niż rok temu. Co miało na to wpływ? Trening tri… już jakiś czas temu zauważyłem, że trenując do trajlonu wydolność tlenowa podskoczyła o level do góry i jedyny aspekt, który mnie ograniczał to braki „mięśniowe” i „prędkościowe”, więc teraz nad tym się w swoim treningu skupiłem. Mocno, szybko, konkretnie, czyli … w łeb!!!

 

Jako, że o swoim treningu dawno nie pisałem, w kilku zdaniach wspomnę, co się działo i co robiłem, ale zaznaczam hasło – nie próbujcie tego sami i nie kopiujcie tego treningu, gdyż może to się źle skończyć.

 

Zacznę od tygodnia, 9 – 15.09, który był pewnego rodzaju wprowadzeniem do dalszych 3 tygodni mocnej biegowej roboty. Schemat podobny, jak w zeszłym roku, ale w wyniku tego, że umknął mi jeden dzionek treningowy, to skumulowałem kilka akcentów w niebezpieczny ciąg i idąc za moim ulubionym przysłowiem no risk – no fun oczekiwałem co będzie się działo.

 

Czyli tak… 10 x 300 podbieg a dzień później  3 x 3km… i tu pierwsze zaskoczenie.  Pierwsza trójeczka spokojna, na otwarcie czyli po 3’37/km… LA = 1,5mmol/l, czyli jak to Darek mówi „rege” …, druga ciut mocniejsza, na prędkości startowej z ubiegłego roku i… 3’33/km… LA 2,3mmol/l… ostatnia po 3’27/km i w końcu wyszła ponad progiem bo laktometr pokazał wartość 4,5mmol/l. W środę nie trenowałem, obijałem się, w czwartek zrobiłem żywszą asfaltową dwudziestkę po 4’21 a w piątek… 2 x 10 x 400m po około 1:14 – 16, ale to nie było wszystko… sobota 14stka po góreczkach po 3’48/km na regeneracyjnych mleczanach = 1,4mmol/l. Cały tydzień zamknąłem 30km rozbieganiem z jedną premią górską a jako, że noga fajnie podawała, to wyszło ciut mocniej niż zwykle bo w 2:17. Cały tydzień zamknąłem z liczbą 131km.

 

Kolejny biegowy tydzień, urlopowy, rozpoczął się… hmmm… słabo i nieciekawie. Obudziłem się ze spuchniętym lewym okiem a żeby było śmiesznie, cały byłem w kropkach, plamach… co zrobiłem? … proste pytanie, prosta odpowiedź… a) 10 x 300 ?, b) położyłem się do wyrka, c) pojechałem w te pędy do apteki i do lekarza… Odpowiedź brzmi „a”, czyli 10 x 300 podbiegu. Po treingu mój stan wizualny mocno się pogorszył, dostałem drugą brodę a wysypka wyglądała lekko mówiąc mega hard corovo… więc obrałem kierunek apteka – wapno i… wpadłem na pomysł, że jednak pojadę do jakiegoś uzdrowiciela, co też uczyniłem, ale dopiero po spotkaniu w temacie nowego „tri projektu”. Pan doktor przyjął mnie i po pierwszym spojrzeniu na moje kropki zapytał się… „aspirynę pan brał? była biegunka?”… Tak, tak… więc diagnoza była jedna i prosta – pokrzywka aspirynowa. Myślałem, że to nic strasznego, ale doktor uświadoił mnie, że mogłem się udusić… fu** Zastrzyk sterydowy w zadek (jestem koksiarzem!!!) jakieś prochy i do domu. We wtorek nie czułem się zbyt fajnie po tej całej akcji, ale trening rzecz święta, więc co… 18stka ciągłego po 3’45 na czarnej drodze a wieczorem drugi trening. Co mnie nie zabije… W środę mój stan był już na tyle dobry, że spokojnie mogłem funkcjonować. Rano wizyta w Radiu Gdańsk, po której korzystając z okazji udałem się na treing do TPK w miejsca, gdzie ostatnio trenowałem jakieś 6 – 7 lat temu. W planie było górskie rozbieganie…

 

2013-09-18 09.56.50

 

 

Warto odpalić GC i zerknąć na profil trasy w „odtwarzaczu”. Było mega, tak jak lubię, dużo pod górę, leśnie, klimatycznie, jesiennie. Uwielbiam takie treningi.

 

2013-09-18 10.02.15 2013-09-18 10.04.09 2013-09-18 10.42.54 2013-09-18 10.43.18 2013-09-18 11.00.56 2013-09-18 11.01.38 2013-09-18 11.12.43 2013-09-18 11.52.14

 

Cały trening zakończyem wbiegnięciem na wieżę widokową na Pachołku i spokojnie wróciłem do domu, zrobiłem drugi trening a po nim trzeci… na którym wraz z ASA Biegiem Po Zdrowie Team testowaliśmy siłownię „pod chmurką” na Bulwarze Nadmorskim.

 

W czwartek trzeba było lekko popracować nad wytrzymałością tempową, więc na tapetę poszły dwójeczki – 6 x 2km po około 7’00, czyli 3’30/km. Trening realizowałem  na Czarnej Drodze, na górkach

 

 

i o dziwo biegało się bardzo dobrze. Znów coraz lepiej czuję się na góreczkach, szczególnie cieszy mnie to, gdyż profil trasy na Majorce będzie bardzo wymagający… to + pogoda niestety nie będzie czynnikiem sprzyjającym, ale cóż. Jak się nie ma co się lubi…

 

Piątek…

 

…profil, szczególnie pierwszy podbieg + na zakończenie 10 x 100m skip A pod górę.

 

 

Czyli siła, siła, siła!!! Super trening, super samopoczucie i super napięcie mięśniowe. Dawno tak długiego podbiegu nie łykałem i po raz kolejny stwierdziłem, że nie trzeba jechać w góry, żeby trenować w… górach. Możliwości, jakie daje TPK są bezcenne, warto więc biegać nawet o kilka, czy kilkanaście sekund na kilometr wolniej, ale korzystać z tego, co daje nam las i robić tzw. naturalną siłę biegową, bo to ona daje nam kopa na końcówce maratońskich zmagań. O walorach przyrodniczych nie wspomnę… Po południu dycha i rytmy.

 

Sobotniego treningu obawiaem się szczególnie, gdyż do zrealizowania było 2 x 8km mocnego, będę się powtarzał… górskiego biegania. Wyszło elegancko i bardzo optymistycznie. Pierwsza ósemeczka równo 30 minut i zakwaszenie 1,5mmol/l, druga 29’21 i 2,0mmol/l. Jakie to są prędkości – 3’45 i 3’40/km, czyli dość żwawo i mocno. Cały tydzień zakończyłem 30stką, którą biegałem wraz z Andrzejem (PB 2:28), który obecnie maraton biega w 2:52, aha może nie byłoby nic w tym dziwnego, ale Andrzej jest po 60-tce… więc czapki z głów! Cała 30 stka wyszła bardzo sympatycznie, pierwsza 15stka wolniej, druga szybciej i suma sumarum śr/km wyszła 4’51 a cały tydzień zmknąłem z licbzą 191km. Było elegancko i bardzo sympatycznie.

 

Reasumując… to był dobry tydzień !

 

2013-09-23T15:19:01+02:0023/09/2013|Różne|

Tytuł