łodpoczywam…

svalbard-sign-1-2048x1152-20150319-213132-308

Odpoczywam  i nic nie robię. Nie biegam, ostatnio nawet nie kręcę na bajku, tylko jem i tyję. W sumie aż tak dużo nie przytyłem, ale w boczki idzie. Nabieram masę i tkankę tłuszczową na zimę i na weekendowy wyjazd, w miejsce do którego zawsze chciałem jechać. Do miejsca, w którym jesteśmy tylko gośćmi. Prawdziwymi gospodarzami tego miejsca są niedźwiedzie. Taka sytuacja… co prawda miśka w centrum miasta, chociaż to może za dużo powiedziane… bo mieszka tam około 2 tysięcy mieszkańców, ciężko spotkać, ale… można gdyż misiaków jest na całej wyspie a raczej na archipelagu wysp jest więcej niż mieszkańców, więc…. dlatego na każdą wycieczkę i wyjście poza miasto trzeba mieć broń. Najlepiej długą…

Jadę w piątek, wracam we wtorek, czyli dość szybka akcja, ale wystarczająco długa, by obejrzeć trochę arktycznego świata. Pogoda… na plusie, lekkim ale zawsze chociaż może i być lekko poniżej zera. Tam wszystko zmienia się z godziny na godzinę, ale i na takie akcje jestem przygotowany dzięki Bergson Riviera który prowadzi mój dobry kumpel, świr nad świry mega pozytywnie zakręcony wariat Dzida, któremu z tego miejsca chcę serdecznie podziękować za pomoc.

Jak będzie… zobaczymy. Mam nadzieję, że wrócę w jednym kawałku i będę mógł podzielić się relacją foto z tego niezwykłego miejsca.

12002744_933190280057453_820253596127011750_n

Wracając do tematu mojego zdrowia. Rezonans odcinka piersiowego kręgosłupa całe szczęście nic niepokojącego nie wykazał, czyli jest dobrze. Po wizycie lekarskiej, dr Gietka stwierdził, że to sprawa mięśniowa. Któryś z mięśni znajdujących się pod żebrami jest uszkodzony i trzeba pójść w stronę jego rehabilitacji, więc walczymy z Maćkiem w Centrum Zdrowia i Urody w Redzie na przywróceniem mięśnia do sprawności. Poprawa jest, ale cholestwo dalej boli i przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu.

Jako, że nie trenuję to nie startuję, bo nie chcę przeginać z prochami a pomaga mi tylko diklofenak, który nie jest zbyt fajnym  rozwiązaniem, więc zamieniłem go na czekoladę, wróciłem do Milki i wychodzę z założenia – dzień bez czekolady to dzień stracony, a że wybór jest duży to… jest co robić. W sumie to zawsze lubiłem słodycze. Może nie pochłaniałem ich w takich ilościach, ale nawet będąc w mocnym treningu wciągałem żelki czy pół, niekiedy 3/4 a czasami całą czekoladę i dobrze było mi z tym. Odpuściłem nawet turystyczne zwiedzanie Berlina, bo szkoda mi nóg na taki spacer. Teoretycznie wystartuję w październiku w CITY TRAIL – Szmajchel oznajmił mi, że mnie zgłasza i że mam biegać, to tak też uczynię. Potem pod koniec października połówka w Gdańsku, CT w listopadzie i 5 grudnia Reggae Marathon. Oczywiście, jak zdrowie pozwoli. Jak nie to ograniczę się do aktywnej turystyki i krajoznawstwa. Kolejny maraton dopiero 9 kwietnia na biegunie, więc czasu jest jeszcze sporo…

Nic tak nie wkurzy twoich wrogów jak, twój sukces.

2015-09-09T07:09:29+02:0009/09/2015|Podróże|

Tytuł