Wracam do zdrowia…

 

Wracam powoli do pełnej sprawności, gdyż najnormalniej na świecie w ubiegły piątek dopadło mnie jakieś paskudne choróbsko. Już w pracy coś nie tak się czułem, byłem jakiś połamany i rozwalony. Wiedziałem, że źle się dzieje i trzeba było szybko temu zaradzić… Niestety, nie pomogły proszki rozgrzewające, aspiryna i wygrzewanie się i wypocenie w wyrku. W sobotę obudziłem się z gorączką, co dawno mi się nie zdarzyło. 39,7 nie napawało optymizmem, szczególnie pod kątem niedalekich startów. W weekend byłem taki rozwalony, że leżałem w wyrku i nawet nie miałem chęci i siły oglądać TV. W poniedziałek postanowiłem wybrać się do pracy… co chyba nie było dobrym rozwiązaniem, gdyż nawet nie dosiedziałem do końca i musiałem ewakuować się do domu. Wtorek, środa, czwartek, piątek dochodziłem do siebie, ale całe szczęście z dnia na dzień, było coraz lepiej. Obecnie na dzień dzisiejszy jestem prawie zdrowy, tzn. czuję się OK, nic mnie nie boli, nie jestem połamany, jednakże coś mi „jeździ” w oskrzelach… Cóż, zobaczymy, co z tego będzie… W najbliższą niedzielę start w Kołobrzegu na 15km, co prawda w weekend zrobiłem 2 treningi, w tym wczoraj 25km wybiegania w lesie a w sobotę dwójki, ale to nie było to, co powinno być… Coraz bardziej jestem ciekaw niedzielnego startu.

2012-03-12T11:45:09+01:0012/03/2012|Różne|

Tytuł