Podsumowanie kwietnia

Kwiecień… był to miesiąc, w którym mogę powiedzieć z ręką na sercu trenowałem, nie biegałem ale trenowałem i to jak na pracującego 8 godzin w tygodniu amatora całkiem sporo. Sam miesiąc nie zaczął się zbyt różowo, gdyż zaliczyłem totalnie nieudany starty w półmaratonie, w Berlinie, gdzie dowlokłem się z czasem 1:15:00 i to niestety z bólem kolana, który towarzyszy mi do dziś dnia. Początkowo myślałem, że to pasmo biodrowo piszczelowe (ITBS) gdyż ból występował po zewnętrznej stronie kolana, ale co trening bolało mnie w innym miejscu i po różnym czasie, mimo specjalistycznych ćwiczeń ukierunkowanych właśnie na „pasmo”. Kolano bolało raz z przodu, raz z boku, raz w środku, ale najczęściej przy dużym wahadle, przy skipie C i przy szybszych mocniejszych treningach. O dziwo nie bolało mnie podczas startu w Toruniu i dziś na dwójkach…  mam pewną teorię na ten temat, ale muszę ją potwierdzić. Jeżeli zawrze się w trzech literkach CEP to będę już prawie w domu…

 

Wracając jednak do samych treningów, zrealizowałem chyba 99% planu, i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Łączna objętość wyniosła 553km podczas 28 jednostek treningowych wliczając w to 2 starty w zawodach. W kwietniu wykonałem ponad 9,5km siły biegowej którą to realizowałem w postaci podbiegów 200 i 300 metrowych, jak i siły biegowej zróżnicowanej z wybiegiem. II zakresu wybiegałem łącznie 70km, a były to odcinki 12, 14, 15km oraz treningi typu 2 x 7km. Wszystko to było biegane spokojnie, delikatnie na prędkościach 3’48-50/km oczywiście przy stałej kontroli HR i kwasu mlekowego, który w pewnym momencie przy prędkości 3’48 wynosił 1,2mmol/l. W tym miesiącu nie zabrakło również III zakresu, którego łącznie wybiegałem 28km. Były to pięćsetki, tysiączki i czwórki. Łączna ilość kilometrów startowych wyniosła 31.

 

Był to dobry i konkretny miesiąc, mam nadzieję że odda to podczas czerwcowego maratonu, do którego zostało coraz mniej czasu…

 

…walka trwa!

 

2012-05-04T15:13:14+02:0004/05/2012|Różne|

Tytuł