Koko, koko…


 

Bo… dach był zamknięty, bo trwa była za długa, bo słońce oślepiało, bo wiatr wiał w twarz, bo krety poryły murawę, bo w hotelu było za głośno, bo spodenki uwierały, bo… we łbach się poprzewracało.Niestety wszystkim dokoła, począwszy od skórokopów, przez media (!!!) na „znawcach” piłki nożnej kończąc. Niedobrze mi się robi czytając i słuchając wszystkich mądrych opinii na temat treningu i gry polskiej reprezentacji (oraz wszystkich klubowych) w piłkę nożną na Euro 2012. Nie wiem, czego oczekiwano, oczekuje się, będzie się oczekiwać… ale na chłopski rozum biorąc, wszystko było dawno przesądzone i wiadomo a teraz niepotrzebnie ta cała piłkarska atmosfera się sama nakręca. Bez sensu. Mecz Polska – Grecja. Zachwyt przez pierwsze 15-20 minut, może ciut dłużej a potem wielki… co? niedosyt, zawód, rozczarowanie, rozżalenie, smutek (właściwe podkreślić)… Przecież to jest proste, jak budowa cepa. Nie ma tu nic skomplikowanego i trudnego do zrozumienia. Proponuję zrobić prosty test. Zaplanujemy sobie bieg na 10km, zróbmy plakat, nagłośnijmy to w prasie, zbierzmy kibiców itp. itd. a sam bieg rozpocznijmy go w tempie biegu na 1km… co się stanie? Wiadomo. Pytanie brzmi tylko, dlaczego tak się stanie? Przecież miał stać się… cud. Gdzie tkwi problem? Problem tkwi u podstaw. Problem tkwi w szkoleniu. Problem tkwi w fundamentach u podnóża i niestety będzie tkwił tak długo, jak nie zmieni się mentalność trenerów, zawodników, działaczy i wszystkich tych, którzy kierują szkoleniem na pierwszych szczeblach rozwoju w tym wypadku piłkarzy. Wracając do przykładu, jeżeli np. szykujemy się na maraton, który chcemy pokonać w czasie 2 godzin i 10 minut , to musimy się odpowiednio przygotować, zaplanować trening i przejść cały proces szkolenia, żeby to zatrybiło. Nie wystarczy chcieć i się lansować w mediach, spać w ośmiogwiazdkowych hotelach i męczyć się straszliwie na treningach, do czego jeszcze wrócę. Przenieśmy się kilka lat wstecz. Od początku wiadomo było, że nasza reprezentacja jest słaba, co odzwierciedla doskonale jej miejsce w rankingu. Bum tarara, tra ta tata – Polska będzie mistrzem świata… ok, ale w co i kiedy, bo na pewno nie w piłkę nożną. Jest takie stare powiedzenie, które każdy powinien mieć powieszone przy swoim „sportowym sprzęcie” – MIERZ SIŁY NA ZAMIARY, niestety… brzmi to brutalnie, ale rzeczywistości (tu fizjologii) nie da się oszukać. Fajnie, że kibicujemy naszym, że trzymamy za nich kciuki, że napędzamy całą machinę ekonomiczną, ale nie obiecujmy sobie za wiele, bo może wyjść brzydka i śmierdząca kupa… Wracamy do pytania, dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta jak słońce – piłkarze nie potrafią biegać, oczywiście nie wszyscy, ale braki na boisku właśnie w bieganiu, głównie w wytrzymałości tlenowej, widać doskonale. 15 minut ok, da się pracować na wysokich obrotach, 20, 25, 30… robi się ciężko… 35, 40… ale mamy przerwę… i można odpocząć, żeby mieć siłę na kolejne 45′. Teoretycznie to luźno wyglądaa, ale nie da się nie będąc dobrze wybieganym, wytrenowanym, mającym doskonałe podstawy lekkoatletyczne zapitalać jak szalony przez cały mecz. Najnormalniej na świecie odcina przysłowiowy prąd, kończą się węgle, organizm nie wytrzymuje i popełnia błędy, gubi piłkę, nie potrafi przyspieszyć, nie ma siły odejść przeciwnikowi itp. itd. Niby jak ma to zrobić, jak nie ma sił. Fizjologia mówi nie. Tu cudów nie ma i nie pomoże żaden magik i cudotwórca. Ma się niestety ta prawidłowość do całej polskiej piłki nożnej i do całego systemu szkolenia. Koniec i kropka. Co zrobić, żeby było dobrze? Zmienić myśl szkoleniową trenerów opiekujących się piłkarzami, począwszy od małych kajtków, przez wszystkie lata kariery. Często widywałem treningi piłkarzy z różnych lig, rozmawiałem z zawodnikami grającymi w różnych klubach i największą karą dla nich było właśnie… bieganie. To tak, jakby biegaczowi kazano iść na siłownię i dźwigać tony żelaza. Bieganie to kara i coś, czego należy unikać jak ognia – to niestety doskonale oddaje polską piłkę nożną a niestety wszyscy zapominają, że piłka nożna nie tylko… na kopaniu piłki polega. Pewnie fajniej jest podryblować, postrzelać na bramkę, czy polansować się nowym BMW X6 z toną żelu na głowie, ale potem widać na boisku, kto co potrafi, tak samo jak w przypadku wyścigów… meta weryfikuje wszystko… Wracając do treningu piłkarskiego. Jak słyszę i czytam, zresztą nie tylko ja, jak nasi ciężko trenowali, jak są zmęczeni to żal dupę ściska!!! Jak wygląda trening piłkarski i ile czasu trwa, oczywiście nie ma na to jednej odpowiedzi, tak samo jak w przypadku treningu biegacza, pływaka itp., ale załóżmy, że zawodnik – piłkarz ma 2 treningi dziennie. Przyjeżdża na trening nowym merasiem i przez około 90′ hmmm… (teoretycznie) trenuje i się bardzo męczy, co często widziałem… kończy trening, do domu, obiad, ewentualnie drugi trening… bardzo ciężki i wymagający po którym ma tylko siłę na imprezę w knajpie i znów kolejny dzień, kolejny trening i mecz, na którym nie ma siły żeby grać przez 90 minut. Tfu, wróć! Dwa razy po 45′ z 15 przerwą! Tak niestety ta smutna rzeczywistość wygląda a najśmieszniejsze jest to, że zarabia za to kupę siana, 20, 30, 40, 50 tysięcy za miesiąc + premie itp. itd. Pytam się za co? Za dawanie hmmm….. ciała biegając, nie… ganiając, nie… ganiają i biegają to dzieci po boisku… za marudzenie, że trwa jest za wysoka a piłka jest koślawa… szkoda słów. Oczywiście to jest praca i oczywiście należy się wynagrodzenie. To oczywista oczywistość, ale… tak dla porównania. Jak wygląda dzień treningowy triathlonisty – poziom średnio krajowy. 6:30 trening pływacki – 90′ orki w wodzie. Praca / szkoła / uczelnia… trening popołudniowy różnie, rower – bieg, niekiedy jeszcze jedna woda i tak wychodzi średnio 10-12 jednostek treningowych w tygodniu, niekiedy 17!!! (słownie siedemnaście jednostek treningowych w tygodniu) a czas trwania często i gęsto przekracza 30 i więcej godzin a nie jest to lekka praca treningowa… podkreślam… amatora, który traktuje to jako pasję i hobby, nie jako zawód, chociaż to jest wyczyn. Cóż… nie ma jak być piłkarzem, przyłożyć się do treningów i … wyjechać za chlebem na zachód, tam okazuje się jednak, że trzeba biegać i to często po 10 – 12km w meczu, jak nie nie będziesz biegał, nie pograsz i nie zarobisz… Proponuję… wybraną grupę biegaczy, triathlonistów, kolarzy, wszystkich z bloku wytrzymałościowego nauczyć techniki piłki nożnej (nie twierdzę, że to łatwe i banalne, bo tak nie jest) i wpuścić ich na murawę a na pewno zabiegają przeciwnika.

 

 

…a my i tak dziś dokopiemy Rosji a na deser wciągniemy Czechów!

 

2012-06-12T09:50:02+02:0012/06/2012|Różne|