Każdy inny – wszyscy równi


 
Dziś będzie znów kontrowersyjnie, czym świadomie narażam się na gromy i razy ze strony moich… kolegów i przyjaciół z biegowych tras, gdyż ten post na bank się im nie spodoba, ale cóż… mamy teoretycznie demokrację, więc mogę mówić i pisać (prawie) wszystko co mam na myśli.

 

Każdy inny – wszyscy równi, kiedyś dawno temu widziałem taką naszywkę na jakimś brudnym delikwencie, który miał ufajdaną kurtkę, niewypastowane buty, czupiradło na głowie i wyglądał delikatnie mówiąc bardzo niechlujnie, ale nie o to mi chodzi.

 

Organizując po raz któryś z kolei następną imprezę sportową, w tym przypadku VIII Nocny Bieg Świętojański znów jestem na cenzurowanym i narażam się, mam nadzieję nie tak bardzo jak w ubiegłym roku Ukraińcom i Białorusinom (o tym będzie później) elicie i czubowi zawodników startujących w naszych komercyjnych imprezach. Komercyjnych dlatego, że można zarobić niezłe pieniądze wygrywając bieg. Dla przykładu na Nocnym płacę zarówno kobietom jak i mężczyznom w klasyfikacji generalnej odpowiednie pieniądze: 3 000, 2 500, 2 000, 1 500, 1 000, 800, 500, 300 (oczywiście – 10% podatku dla odpowiednich kwot) oraz w kategoriach wiekowych 150, 100, 50 złotych. To oczywista oczywistość. Wygrywasz – zarabiasz. Jesteś najlepszy zarabiasz najwięcej i taka jest przyjęta reguła na całym świecie. Pracując od ponad 7 lat w tej firmie mam przyjętą pewną zasadę mówiąc o imprezach, gdzie jest pieniądz do zarobienia. Nie płacę elicie za numer startowy, nie opłacam elicie hotelu, nie opłacam elicie kosztów podróży, nie zwalniam elity ze startowego. Raz, że szkoda na to pieniędzy z budżetu, wolę te pieniądze przeznaczyć na dodatkowe rzeczy dla pozostałych na np. wodę, większy namiot, koszulkę, scenę itp., a dwa to, że elita przyjeżdża na ten, czy inny bieg zarobić pieniądze, przyjeżdża do pracy. Proste i jasne, ale niestety nie dla wszystkich. Wiem, że jest tak na świecie, że organizatorzy największych imprez płacom najlepszym zawodnikom za przyjazd, opłacają im hotel i podróż. Rozumiem to, bo taka jest ich polityka. Chcą mieć najlepszy bieg, najszybsze zawody to muszą przyjechać najlepsi zawodnicy a wiadomo, jak się kogoś zaprasza, szczególnie dobrego sportowca, to należy mu coś zagwarantować, szczególnie że ma on takich ofert kilka… Ja takiej polityki startowej nie mam. Oczywiście chcę, żeby biegi organizowane przeze mnie były duże, mocne, szybkie, naszpikowane najlepszymi zawodnikami, ale jeżeli taki zawodnik chce wystartować – musi zaakceptować regulamin i opłacić wpisowe, załatwić sobie nocleg, jedzenie, parking itp. Przyjeżdża przecież w celu zarobkowym. Inaczej sprawa wyglądałaby jakbym zapraszał takiego zawodnika. Wtedy (patrz wyżej) powinienem mu coś zagwarantować.

 

Oczywiście rozumiem zawodników, którzy pytają się mnie, czy jestem w stanie zagwarantować im to, to i to. Kto pyta – nie błądzi, ale nie rozumiem tych, którzy po mojej negatywnej opinii wieszają na mnie psy i wycierają się swoimi tytułami itp. itd. Całe szczęście jest takich zawodników mało, ale są i to wcale nie ci z topowej półki. Na I Nocnym Maratonie Świętojańskim miałem bardzo niemiłe starcie z Adamem, zawodnikiem biegającym 2:12 żebym go zwolnił ze startowego (chyba 30 albo 40 zł…!) bo on jest mistrz, hipermistrz, supermistrz, arcymistrz… obdzwonił pół firmy, zahaczając dyrektora po drodze a na zakończenie walnął wielkiego focha i obsmarował całą sytuację na MP za pośrednictwem jednego z ówczesnych redaktorów. Inna zawodniczka (moja znajoma) po korespondencji mailowej, gdzie grzecznie powiedziałem jej, że niestety nie (biega maraton w okolicy 2:45-46) chwyciła za telefon i zadzwoniła do nas do firmy… z pretensjami i wyrzutami… nie wiedziała, że rozmawia ze mną, chociaż przed sekundą mailowaliśmy ze sobą… gwiazda… się znalazła w mordę jeża. Inni reagują bardzo fanie i sympatycznie, doskonale rozumiejąc moją sytuację i przyjmują reguły gry.

 

Mile się zaskoczyłem postawą menadżera Kenijczyków, Piotra który zadzwonił, porozmawiał i nie był w przeciwieństwie do pana z którym rozmawiałem wczoraj (menago Etiopczyka Tola Bane) nachalny i konfliktowy. Pogadaliśmy, powiedziałem Piotrowi jak to wygląda, Piotr opłacił bez mrugnięcia okiem opłatę startową za swoich 5 zawodników (10 zł za osobę) i sprawa prosta. Menago wspomnianego wcześniej Etiopczyka nie mógł za żadne skarby zrozumieć, jak to nie chcę zapewnić noclegu, startowego i zwrotu kosztów podróży jego podopiecznemu, przecież to wybitny biegacz, który kiedyś biegał 1:01 połówkę. Nawet jakby biegał 50 minut to jak na mój gust musi zapłacić startowe i sam sobie poradzić. Najśmieszniejszym argumentem był fakt, że menago mieszka za granicą i nie może zrobić przelewu… Zawiesił się, jak mu powiedziałem, że niedawno zrobiłem przelew za startowe w maratonie w Tromso i jakoś nie było to dla mnie problemem. Płaciłem za zawody w Niemczech, Szwecji, Holandii, Austrii, Norwegii mając polskie konto. Nie da się? Da! Tylko trzeba chcieć. Nie dość, że zawodnik przyjeżdża po kasę to i menago hapnie swoją działkę a żal jest mu zapłacić 10pln za startowe… bez komentarza…

 

Najlepszą ekipą są jednak Ukraińcy i Białorusini. Co bieg dostaję maila z listą zawodników, wynikami, delikatnie mówiąc „prośbą” o hotel, wyżywienie, 500zł na paliwo z Ukrainy (czyt. z Leszna) i zwolnienie ze startowego. W tym roku po raz kolejny takie maile otrzymywałem i pewnie będę je otrzymywać, chociaz jest już postęp. Długa mailówka zakończyła się prośbą z drugiej strony o podanie numeru konta do przelania opłaty startowej. Edukacja trwa… To jednak, co stało się rok temu można śmiało powiedzieć, zahaczało o międzynarodową aferę… Raz, że zawodnicy w biurze tłumaczyli że oni są pierwszy raz w Polsce, że pierwszy raz przyjechali na bieg i nie wiedzieli, że jest tak a nie inaczej (ci zawodnicy od kilku lat mieszkają w Lesznie i startują co weekend u nas) a dwa, że dzień po biegu otrzymałem maila z pogróżkami zakończonego hasłem HAŃBA! z załączonym obrazkiem (woja na koniu az mieczem i karabinem w dłoni) „Tarsa Bulby„, czyli „bohatera” Ukraińskiego, który walczył dla UPA … a nasi orgowie tak się tymi zawodnikami podniecają…. ech… i znów jestem na cenzurowanym. Pytanie – dlaczego miałem ich zwolnić, zapłacić i lizać po zadkach? Bo są średniej klasy biegaczami, no może dobrej, chociaż przez małe „d” ? Niestety, nie ma takiej opcji. Chcą wziąć udział w naszej imprezie – muszą się zgodzić na warunki obowiązujące wszystkich, bez wyjątków!

 

Każdy inny – wszyscy równi!

 
Wracając jednak do zwolnień… w Gdyni zawsze zwolniony z opłaty startowej będzie Antek Cichończuk, gdyż jemu to się bezdyskusyjnie należy i kropka.
 

2012-06-21T10:49:30+02:0021/06/2012|Różne|

Tytuł