Mistrzostwa Polski w Aquathlonie


 

W ubiegłą niedzielę, 12 sierpnia organizowaliśmy w Gdyni po raz szósty aquathlon a po raz czwarty z rzędu Mistrzostwa Polski w tej dyscyplinie sportu. Pamiętam początki i pierwszy raz, kiedy to połączenie wody z lądem było dla nas wielkim wyzwaniem, ale również okazją do stworzenia imprezy innej, ciekawszej i bardziej zróżnicowanej niż organizowane przez nas biegi uliczne, zawody w kolarstwie górskim, turnieje plażowe czy inne „oklepane” eventy. Aquathlon był właśnie tym czymś, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Oczywiście były pewne obawy, gdyż nikt z nas nie znał tego środowiska oraz specyfikacji i wymogów dyscypliny, ale jak raz się rozhulało tą maszynę… to całe szczęście kręci się i rozwija z roku na rok. Pamiętam jeden rok, kiedy zawody organizowaliśmy we wrześniu a pogoda niestety była … sztormowa i nie było ani cienia szansy, oczywiście związane było to z zagrożeniem życia uczestników, żeby część wodną rozegrać w zatoce. Trzeba było coś majstrować naprędce. Dzieci startowały metodą handicupową, czyli pływali na pływalni Akademii Morskiej w Gdyni a bieg oczywiście rozegrany był na Bulwarze Nadmorskim. Starych puściliśmy do… basenu jachtowego, gdzie woda była spokojna i nie było takiego zagrożenia, ale było tam ciasno. Impreza się udała i rok później przyznano nam rangę Mistrzostw Polski… niby fajnie, niby profesjonalnie i niby przyszła renoma i ranga, ale… zaczęły się niestety schody. Żeby rozgrywać MP należy przyjąć reguły i zasady związku, który trzyma pieczę nad takimi zawodami, w tym wypadku jest to Polski Związek Triathlonu, sławny PZTRi. Pierwszy mankament i niestety wielka uciążliwość to „licencje” i kategoryczny nakaz posiadania ważnych badań lekarskich. Bez tego nie ma szansy na start w zawodach. Licencja… ok, rozumiem, jak chcę walczyć o medale i klasyfikację MP to muszę ją mieć. W maratonie jest identycznie, ale jeżeli nie chcę i nie interesuje mnie start w ramach MP a chcę wystartować w fajnej imprezie to co…? Oczywiście jest opcja uzyskania jednorazowej licencji, ale to wiąże się z kosztem = 20 pln. Hmmm…. niby tylko dwie dyszki, ale zawsze to dwie dyszki, które można przeznaczyć na coś innego. Druga kwestia – badania lekarskie. Tu w końcu nie wytrzymałem i postawiłem na swoim. Dzieciaki i osoby niepełnoletnie – owszem, muszą mieć papier od lekarza, ale pełnoletni NIE. Wystarczy, że osoba podpisze papier, że jest zdrowa, niema przeciw wskazań lekarskich do uprawiania dyscyplin o charakterze wytrzymałościowym i startuje na własną odpowiedzialność. Koniec i kropka. Bunt…? Nie, racjonalne i życiowe podejście do sprawy. Oczywiście regulamin zawodów musi również przejść przez ręce związku, który w tym przypadku nigdy się nie spieszy z jego zaakceptowaniem i zamiast promować imprezę 3 miesiące wcześniej … można miesiąc albo półtora. Cóż… Polska! O trofeach za tytuły MISTRZÓW POLSKI szkoda gadać… Jak w przypadku klasyfikacji indywidualnej można przymknąć oko i cieszyć się z medalu ufundowanego przez związek, to sprawy z jedną (1) sztuką medalu przyznawanego w klasyfikacji drużynowej (2 kobiety + 2 mężczyzn) lepiej nie poruszać… najlepiej wziąć flexa i rozciąć jeden medal na 4 części i każdemu zawodnikowi dać po ćwiartce…

 

 

Nie wiem, ale mam mieszane uczucia co do takich zawodów. Wg mnie w przyszłym roku, jeżeli zdecydujemy się po raz kolejny na MP, należy zrobić podobny manewr taktyczny, jak w przypadku maratonu organizowanego w Dębnie i do tego będę dążył. Będzie Aquathlon w ramach którego rozegrane zostaną Mistrzostwa Polski i kto będzie chciał, ten będzie mógł w nich wystartować, kto wybierze otwarte zawody, ten je wybierze i zaoszczędzi 20 zł na zbędną licencję. Prosto i przyjaźnie dla wszystkich. Wracając jednak do zawodów, to wszystko wyszło elegancko a zawodnicy wyglądali na zadowolonych i szczęśliwych, że przyjechali właśnie do Gdyni. Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z zawodów oraz do poświecenia kilkunastu minut na relację video, gdzie doskonale widać co z czym się je podczas takich zawodów, szczególnie kiedy trzeba zmierzyć się z falowaniem, słoną wodą i glonami. Jest co robić!

 

 
Z tego miejsca wielkie pozdrowienia, dla wszystkich wspierających i promujących triathlon na arenie naszego kraju oraz po za nimi. Leśnym dziadkom, drewnianym malkontentom i zbetonowaciałym maruderom dziękujemy!
 

2012-08-18T16:50:52+02:0018/08/2012|Różne|

Tytuł