bliżej niż dalej

… kilka dni zostało do godziny „0”, czyli do najbliższej niedzieli, kiedy o godzinie 10:00 stanę na starcie dwudziestego w mojej biegowej historii maratonu. Jak jest? Uważam, że dobrze. Czuję się ok, nic nie dolega, biega się przyzwoicie, jem jak królik, dieta przebiega dziwnie nieszkodliwie a wskazówka wagi pokazuje okolice 68 kg. Do Frankfurtu jedziemy w czwartek wieczornym wieczorem albo w piątek porannym porankiem, czyli na odpoczynek i przygotowanie się mentalne do startu będzie sporo czasu. Ruszamy w 4 osobowym składzie, Iwona, mój teść, Krzysiek i ja, czyli zgrana i wprawiona w bojach ekipa.
Wczoraj na treningu biegałem lekką siłę, było ok, biegłem tak wolno, jak to tylko możliwe, dziś czeka mnie wybieganie z rytmami, jutro ósemka ciągłego, czwartek wybieganie z rytmami, piątek wolne, sobota rozruch i niedziela START.
 
Jedyne, co mnie niepokoi to pogoda. Ma być… zimno i to bardzo zimno, jak na maraton, wedle europejskich prognoz pogody, odczuwalna temperatura może wynosić nawet – 4 stopnie… a to nie fajnie. Wiatr około 3-5 m/s, z południowego zachodu i pełne zachmurzenie. Oby prognozy się nie sprawdziły…

 

Relacje bezpośrednio z trasy będzie można śledzić w internecie:

 
zapraszam więc do kibicowania i trzymania kciuków…
 

 

2012-10-23T10:46:22+02:0023/10/2012|Różne|

Tytuł