Im mocniej, tym lepiej !

Kolejny styczniowy tydzień w nogach i w rękach za mną. Znów wszystko niestety nie wyszło jak chciałem i planowałem, ale można powiedzieć, że jestem na 80% zadowolony ze zrealizowania założeń treningowych w minionym śnieznym, mroźnym, zimnym tygodniu. Na początku tygodnia czułem się trochę niepewnie, byłem lekko przeziębiony i obawiałem się, czy wyjście na trening nie pogorszy mojego stanu zdrowia, zaryzykowałenm i całe szczęście nic złego sie nie stało. Poniedziałek można śmiało nazwać dniem siły i to zarówno tej ogólnej, jak i biegowej. Siła na hali, czyli piłki, piłki, piłki i 200m podbiegi pod ul. Małokacką to było to, czego było mi trzeba. Była moc i było zmęczenie, od razu lepiej się poczułem. 

 

 

Wtorek… dziwny dzień. Sporo spraw do załatwienia a na deser dwie jednostki treningowe do zrealizowania, czyli rowerek i pływanko. Na rowerze wynudziłem się strasznie a do wykręcenia miałem tylko 40 minut w tzw. II zakresie, co z rozgrzewką i schłodzeniem zajęło mi 60′, ale i na to znalazłem już sposób…

 

 

to oczywiście wersja tymczasowa, bo docelowo maszyna będzie umieszczona w piwnicy, ale dobry film, w tym przypadku Killerów 2’ch, całkiem sympatycznie umila czas spędzony w siodełku. Tu jednak doszedłem do wniosku, że rezygnuję z „ciągłego” na rowerze na rzecz podobnej intensywności, ale w zupełnie innej formie, czyli „zmiennej”, do tego doszedłem dopiero po sobotnim kręceniu, więc zobaczymy co z tego wyjdzie… Jak kiedyś wspominałem – uczę się znów na sobie i obserwuję co z czym, po czym, za czym jak i w ogóle po co … Po rowerku czekała mnie pływalnia…

 

 

… której częścią główną były „dwusetki”. Cos mi się pokręciło i pomyliło i źle poobliczałem lapy, czego skutkiem był chwilowy dół i załamka brakiem formy, gdyż odcinki wychodziły o ponad 20″ wolniej niż pierwotnie zakładałem, ale… finalnie okazało się, że wszystko jest ok. Mój błąd pamięciowy i źle zapamiętana życiówka na 400m, właśnie z której obliczałem poszczególne międzyczasy na 200m. W każdym razie wszystko wszyło pomyślnie. Środa… spokojne 15km rozbieganie po Redzie i Rumi. Tu znów ciekawa obserwacja, która jednak powtarza się każdej zimy. Zapaćkany śniegiem chodnik i prędkość spada do 5’10-20/km, czarny chodnik i z 5’10 wychodzi 4’40-30… Kolejny dzionek treningowy to czwartek i znów nie było litości i zmiłowania. Na początek 70′ kręcenia w salonie w trybie dużej zabawy, gdzie do rzrealizowania były tym razem minutówki i 2 minutówki a na deser… woda, tym razem spokojniejsza i delikatniejsza.

ROZPŁYWANIE: 200 kr/grz

3x 600 ( 75RR, 25 NN, 50 kr….) przerwa po serii 2’
200  luz
8 x 25 (3 x 25 (15 maks/10 tech, 1×25 tech…..)15“
ROZPŁYWANE: 200 luz 

Piątek za to zrobiłem spokojny i odpoczynkowy, 8km rozbiegania i 3 przyspieszenia z górki na pazurki i wystarczy. Miałem co prawda zrobić trochę więcej km, ale znów nawał nieprzewidzianych i niezaplanowanych sytuacji, cały dzień na nogach i przysłowiowych „wariackich papierach” skutecznie zmienił i zweryfikował plany treningowe.

 

 

foto: zbiegiemnatury.pl

 

 W sobotę wystartowałem kontrolnie i spradzająco w III cim biegu z cyklu „zBiegiemNatury” Było jak zawsze, w każdym razie jak dla mnie, mocno i szybko. Trasa w Gdańsku jest wymagająca, szczególnie początek, kiedy na „dzień dobry” jest prawie 2km pod górę… ale plan był prosty. Dokulać się na bezpiecznej czwartej pozycji w generalce i nie zajechać się po drodze.

 

 

foto: zbiegiemnatury.pl

 

 

foto: zbiegiemnatury.pl

 

Biegło się jako tako, nawierzchnia była wymagająca, ale moje żółte Peregrinyspokojnie dały sobie z nią radę i doskonale trzymały przyczepność. Kilka osób, które biegały w kolcach narzekało na poślizg i słabą przyczepność… hmmm… przełaj to przełaj, cross to cross i lekko nie ma i nie będzie a szczególnie, jak ktoś biega w kolcach i płacze, że ma słabą przyczepność… cóż… Na zdjęciach „grupa pościgowa”. Do przodu poszli Łukasz, Oskar i Tomek, przez chwilę szalal jeszcze Hewi a ja spokojnie z resztą stadka za nimi. Zapi biegał w krótkich spodenkach i jestem ciekaw czy było mu ciepło w kolana, bo ja chociaż miałem cienkie lycry to marzłem, poza tym jestem już po „30-stce” i trzeba dbac o zdrowie heh.

 

 

foto: zbiegiemnatury.pl

 

Po przybiegnięciu na metę bolały mnie oczy i zęby, z zimna oczywiście. Masakra, musiało być naprawdę zimno, ale z samego startu jestem zadowolony. Widać oczywiście było, że jestem w totalnym bezformiu i brakuje wszystkiego, szczególnie wybieganego tlenu, więc trzeba będzie znów lekko przemodelować trening. Po zawodach dokręciłem jeszcze kilka km na trenarzeże w domu, czyli zrobiłem mocny II zakres w bardzo fajnej formie. Na poczatku spokojne rozjeżdżenie a potem na RPM + 100 zacząłem bawić się przerzutkami, z przodu duża tarcza a z tyłu z góry na dół i z dołu na górę w formacie: 5′ – 4′ – 3′ – 2′ – 1′ – przerwa 3′ i znów 1′ – 2′ – 3′ – 4′ – 5′ … dało mi to nieźle w kość, ale sam trening bardzo polecam. Wieczorkiem odwiedzili nas znajomi Justyna, Martyna, Benek i Szmajchel, który spadł ze scodów w piwnicy wylewając pół Ciechana Miodowego na schody i było bardzo sympatycznie. Trzeba będzie to niedługo powtórzyć. W niedzielę wraz z Iwoną prowadziliśmy pierwszy trening przygotowujący do startu w ORLEN Warsaw Marathon i spokojnie z nóżki na nóżkę przetruchtaliśmy lesną dyszkę. Było kameralnie i sympatycznie, typowo 4 fun…

 

 

…kolejny tydzień również rozpoczął sie solidnie, oprócz poniedziałku, kiedy zamiast treningu byliśmy na Gali Sportu Gdyńskiego 2012, ale za to we wtorek udało zrobić się dwa mocne treningi. Pierwszy to WB2 na odcinkach, czyli 2 x 6km z których pierwszą szóstkę pobiegłem po 3’50 a drugą po 3’48/km. Co najważniejsze biegałem po całkowicie czarnej i suszej szosie, co prawda częściowo oświetlonej, ale na takiej nawierzchni można było śmigać aż miło. Szosa o której mowa znajduje sie kilkadziesiąt metrów od domu, w którym mieszkam a asfalt na całej jej długości ma 3km, można więc realizować tam całkiem solidne i mocne treningi. Trening numer 2 to pływanko i znów ostro w „tyłek”. Nie było litości i znów ostro się zmęczyłem, ale jak to się mówi „train hard – win easy” …

ROZGRZEWKA: 200 kr/grz
800 ( 200 RR przERWA 30”, 4 x 50 NN przerwa 20”, 200 RR przerwa 30”, 8 x 25 (1x ćwiczenia do kr, 1x kr prz 15”)
 100 kr (II) przerwa 15”
200 kr (II) przerwa 30”
300 kr (II) przerwa 40”
400 kr (II) przerwa 1’
300 kr (II/III) przerwa 40”
200 kr (III) przerwa 30”
100 kr (III)
400 luz ( 50 NN pletwy, 50 RR…)
ROZPŁYWANIE: 100m

Przerwy musiałem niestety robić troche dłuższe, niż w pierwotnym założeniu, ale cąły trening został zrealizowany sumiennie i jestem z tego powodu bardzo zadowolony.

 

 

2013-01-23T08:40:21+01:0023/01/2013|Różne|

Tytuł