noga się kręci…

Całkowita zmiana treningu, tak myślę, że to właśnie dlatego, spowodowała znaczący wzrost formy, co mnie bardzo cieszy. Oczywiście są jeszcze prędkości, których unikam i nawet się do nich nie zbliżam, ale… jest (nie zapeszam) coraz lepiej.

 

Miniony tydzień przebiegł bardzo owocnie, chociaż znów nie udało się zrealizować wszystkiego, co chciałem, w tym wypadku czwartkowego pływania i zabawy na rowerze, ale pozostałe dni były jak najbardziej udane. Poniedziałek tradycyjnie był dniem siły biegowej i treningu dla amatorów z cyklu BiegamBoLubię w Gdyni, na które wszystkich zapraszam. Spotykamy się w każdy poniedziałek o 19:00 pod Contrastem a poziom intensywności zajęć jest dobierany tak, by każdy dał radę i był zadowolony z realizacji jednostki treningowej. Wtorek – tu pierwotnie miał być ciągły, ale pogoda nie pozwoliła na runningowanie, więc wybrałem alternatywną opcję, czyli WR2 3 x 15′ co okazało się bardzo dobrym posunięciem. Pisałem o tym w jednym z poprzednich wpisów, więc nie będę się powtarzał. Środę spędziłem na biegowym zwiedzaniem Kamiennej Góry i okolic. Chciałem pobiec coś nieco mocniejszego, ale w rozsądnym tempie, bez szaleństwa i fisiowania, ale w formie crossu z jednym długim podbiegiem, właśnie na Kamienną Górę. Znalazłem fajną pętelkę o długości 4,1km i tam się kręciłem 4 razy. Pierwsza pętla – zapoznawcza wyszła po 4’49/km przy HRavg 144, druga po 4’28 na HRavg 153, trzecia 4’24 a średnie tętno wyszło 157, ostatnią pobiegłęm po 4’19 a HRavg = 161. Cały trening zrealizowałem po 4’30/km przy HRavg = 154. Podbieg na każdym okrążeniu wynosił około 1km, co ostro dawało się odczuć, szczególne na końcu czwartego okrążenia. Po treningu w ramach akcji biegowej Artresan zrealizowałem z podopiecznymi 6km spokojnego rozbiegania z elementami zróżnicowanych ćwiczeń, więc trochę km mogłem wpisać do dzienniczka treningowego. Czwartek …i tylko 30′ kręcenia na trenarzeże, jakoś nie miałem pary w nogach, więc wolałem odpocząć niż pruć się na siłę, co też zrobiłem. W piątek za to udałem się na zwiedzanie Redy i okolic. Odkryłem fantastyczne asfaltowe proste i pętle na których można śmigać ciągłe, tempa i inne mocne treningi przy zerwoym ruchu kołowym, ale z wszechobecnym wiatrem, zazwyczaj wmordęwindem… ale nie ma co narzekać. To naprawdę super miejscówka i coś czuję, że będę tam często i gęsto trenował.

 

376258_500957829954783_1435959801_n

 
 

543853_500957893288110_1163215165_n

 
 

Wykręciłem w sumie lekko ponad 17km rozbiegania i zadowolony ze zlokalizowania nowych terenów biegowych wróciłem do domu.

 

65287_500957789954787_390682725_n

 
 

543895_500957963288103_960954053_n

 
 

sobotę startowałem w kolejnych zawodach z serii zBiegiemNatury, które rozgrywane są w Gdansku na 5km pętli. Tym razem na zawody jechałem z prostym planem – taktycznie rozpracować przeciwników z kategorii wiekowej i jak najmniejszym nakładem siły wygrać z nimi i tym samym zapewnić sobie zwycięstwo w kategori z wykluczeniem startu w ostatnim biegu.

 

ss

 

Nawierzchnia była średnia, ale można było szybko biegać, szczególnie jak ktoś miał kolce – ja oczywiście nie miałem, ale z biegu jestem bardzo zadowolony. Tak to ja mogę biegać. Po starcie część grupy poszła ostro w przód, ja spokojnie swoim tempem, za plecami konkurentów, na tzw. sztywnym holu. Po 2km miałem straty do drugiej grupy ponad 100m, może nawet 150,lekko przyspieszyłem i za około 500m na zbiegu puściłem nogi i zrobiłem to, co należało zrobić, czyli odszedłem mocno najgroźniejszym konkurentom. Przed 4km dogoniłem Maćka , orientalistę, który trenuje pod moim okiem i przez najbliższy kilometr trułem mu tyłek, żeby przyspieszył. Szczególnie dobrze wychodziło mi to na końcówce i widać było, że Hewi leci na oparach ale to dobrze. Przetarł się porządnie i ten finisz długo będzie pamiętał. O to chodziło. Ja spokojnie dowiozłem swoje miejsce w kategorii wiekowej i za miesiąc nie będę musiał startować.Cieszy mnie to, że mam „odejście” i zapas prędkości, któa w sumie nie wiem z czego się bierze… na pewno nie z treningu biegowego…

 

312445_501447843239115_2057251250_n (1)

 

Wieczorkiem dokręciłem jeszcze trochę wattów na rowerze, w sumie to zrobiłem bardzo mocny WR2 zapewne z elementami WR3, bo lało się ze mnie okrutnie, po czym dokręciłem 17km rozbiegania po asfalowych redzkich polach, w zupełnych ciemnościach. Było git. Niedzielny trening to rozbieganie z elementami DZB w lesie wraz z grupką przygotowującą się do startu w OWM 2013.  Było mocno, szczególnie dla niektórych, co niestety potwierdziło fakt, że wiele osób nie jest przygotowanych do wejścia w BPS do biegu maratońskiego. Trening nie był ani zbyt intensywny, ani zbyt wymagający, szczególnie jeżeli patrzeć pod kątem maratonu, a wiele osób było zdrowo „ujechanych”. Całe szczęście, że do maratonu jeszcze zostało trochę czasu, więc nie ma na co czekać. Trzeba trenować i to porządnie. Niedzielny wieczór spędziłem za to w miłym gronie, wraz ze znajomymi wybraliśmy się do Rumi na Galę Sportu a po gali impreza przeniosła się do nas…

 

“Aby do czegoś dojść, trzeba wyruszyć w drogę.”
– Wiesław Czermak

2013-02-05T15:35:23+01:0005/02/2013|Różne|