troszku się rozsypałem…

Tzn nie ja, ale mój achilles się zbuntował, trochę łydka, czyli lewa kończyna, albo kończyna dolna wolna lewa, czy jakoś tak. Oczywiście żeby nie było, że się nie ruszam i że nie trenuję – nie ma takiej opcji. Jestem cały czas w grze i mocno pracuję. W ubiegłym tygodniu 12 godzin i 49 minut, więc niczego sobie. Bieganie wyszło źle, nie chcę mówić tragicznie, ale niestety… Po jako takim 2 godzinnym rozbieganiu, gdzie całkiem całkiem się czułem odpuściłem ten element treningu na rzecz pływania i zabiegów, masaże, fala uderzeniowa i ultradźwięki na achillesa i niby, niby już było ok….  W sobotę wyszedłem na trening, założyłem kinvary i ruszyłem… Biegło się dobrze, lekko spinała mnie głowa zewnętrzna brzuchatego łydki, ale tylko tak ćmiło… po około 5-6km ból i napięcie zaczęło przechodzić w dół w kierunku ściegna Achillesa i po 6km, jak mnie hmmm… jakiego tu delikatnego słowa użyć… zapiekło, to do domu wracałem Gallowayem. Nie mogłem ani biec ani truchtać, marsz sprawiał mi ból i wesoło nie było. Całą sobotę przekuśtykałem, złapałem lekkiego doła i nawet nie poszedłem na pływalnię.

 

644327_514877451896154_1222858608_n

 

W niedzielę w trakcie treningu do ORLEN Warsaw Marathon próbowałem nawet krioterapii w Kaczej Rzeczce, było mega zimno, ale nie wiem, czy to cokolwiek pomogło, może zaczęło boleć mnie ciut mniej. W każdym razie, wieczorem wyskoczyłem na pływalnię i miałem cały tor dla siebie. Była moc i pływało się naprawdę dobrze. Co prawda czasu miałem tylko 50′ ale 2,2km udało się zrealizować. Garmin opuścil kilka długości, ale dałem sobie mocno w kość. W poniedziałek poprawiłem o 6:30 na pływalni, dokręcając kolejne 3km do wodnego kilometrażu, dla ciekawości trening wyglądał tak:

200 kraul / grzbiet
800 ( 200 RR p. 30”, 4 x 50 NN p.  20”, 200 RR p. 30”, 8 x 25 (1 x ćwicz do kraula, 1x kraul p. 15”)
4 x 200 kraul (II) p. 30”
3 x 150 kraul (III) p. 30”
2x 100 kraul (IV) p. 30”
1 x 50 kraul maks
400 ( 50 NN, 50RR…)
100 grz

 

Wieczorkiem wizyta u lekarza i tym razem postanowiliśmy założyć tejpy, czyli taśmy, żeby prawidłowo poustawiać kończynę i zlikwidować ucisk na achillesa, który teoretycznie spowodowany był minimalnie krzywym ruchem lewej stopy – to może być przyczyną dolegliwości. Powtarzanie „złego” ruchu podczas każdego kroku, ruchu korbą roweru najprawdopodobniej podrażniło ściegno i spowodowało bolesne napięcie w mięśniu brzuchatym łydki.

 

nogi

 

Po założeniu tejpów chodziłem jak kaczka, krzywo i koślawo, ale odczuwałem znaczną różnicę w ustawieniu stopy. Było w miarę ok. profilaktycznie zaaplikowałem środki przeciwzapalne, odpuściłem biegowy trening ale za to w sobotę… zrobiłem delikatne 60′ kręcenia na rowerze. Ścięgno było ok, nic nie doelgało i o 20 zameldowałem się znów na pływalni. Tym razem znów lekko nie było, ale nikt nie mówił, że lekko będzie… trzeba było spiąć się i zabrać mocno do roboty:

200 kraul /grzbiet
800 ( 300 RR p. 40”, 200 RR p. 30”, 100RR p. 20”, 2 x 50 RR p. 30”, 2 x 50 kraul (25 mocno, 25 technicz)
4 x 200 kraul (II) p. 30”
8 x 25 (2x 15/10, 1 x techn.) p. 20”
4 x 200 kraul (II) p. 30”
8 x 25 (2x 15/10, 1 x techn.) p. 15”
100 luz

 

Jak dla mnie to było mocne pływanie i całkiem poczyłem to w łapach. Tejpy oczywiście się odkleiły i na następne obklejanie trzeba będzie ogolić nogi, ale czego nie robi się dla zdrowia.

Tak na marginesie, dla wtrącenia, jak to pisał Kochanowski „Szlachente zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz…” Do czego piję? Do wygórowanych ambicji, nieposzanowania zdrowia i parcia do przodu za wszelką cenę, kosztem zdrowia i przez głupie i bezmyślne strategie doprowadzanie siebie do kontuzji, choroby i wydawania dużych pieniędzy na rehabilitację, lekarzy, terapeutów oraz tracenia tego czasu na zabiegi, zamiast na bieganie, sport, aktywność fizyczną. U mnie może nie było to spowodowane takim stanem rzezy, tzn. „ambicjami”, ale czymś innym, nad czym cały czas pracuję i czego się uczę, ale niektórzy (nie tylko kilku moich podopiecznych) mają tzw. „przerost formy nad treścią” i potem niestety paskudnie się to kończy. Definicja bólu:

Ból (łac. dolor; gr. algos, odyne) – według definicji Międzynarodowego Towarzystwa Badania Bólu, subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne powstające pod wpływem bodźców uszkadzających tkankę (tzw. nocyceptywnych) lub zagrażających ich uszkodzeniem. Ból jest odczuciem subiektywnym, dlatego jest nim wszystko to, co chory w ten sposób nazywa, bez względu na obiektywne objawy z nim związane. Receptorami bólowymi są nocyceptory. Odczucie bólu wyzwala również każdy supramaksymalny bodziec specyficzny dla danego receptora, np. silny impuls świetlny powoduje ból gałek ocznych, silny bodziec akustyczny powoduje ból lokalizowany w uchu.

W psychologii ból jest uważany za popęd uruchamiający odpowiednie formy zachowania się zwierzęcia, które prowadzą, często przez uczenie się, do usunięcia się spod działania lub do uniknięcia bodźca bólowego.

Bólowi towarzyszy pobudzenie układu nerwowego współczulnego (przyspieszenie czynności serca, wzrost ciśnienia tętniczego) i wzmożenie wydzielania niektórych hormonów (np. hormonów kory nadnerczy). Ból ma istotne znaczenie dla rozpoznania i umiejscowienia procesu chorobowego.

Niepowodzenie w leczeniu bólu ostrego może w niektórych przypadkach doprowadzić do rozwinięcia się stanu bólu przewlekłego.

 

Maraton za maratonem, start za startem pomimo objawów bólu… a kończy się to wiadomo jak. Młodsi się nie robimy, z wiekiem wszystko coraz ciężej się goi, naprawia a pracując po 8 i więcej godzin dziennie nie mamy wystarczająco dużo czasu na regenerację, w tym przypadku na rehabilitację i odnowę. Jak boli to znaczy, że dzieje się coś złego, niedobrego. Organizm daje sygnał – STOP!!! – nie biegnij, zwolnij, odpocznij, odpuść… już dłużej nei pociągnę, chyba że ktoś ma tendencje do …masochizmu, ale w indywidualne preferencje nie wnikam.

 

2013-02-27T15:30:57+01:0027/02/2013|Różne|

Tytuł