trenuję

W końcu mogę powiedzieć, że trenuję. Mam plan i działam…
 

Po Szczecinku w poniedziałem zrobiłem tylko krótkie rozbieganie, we wtorek cały dzień się obijałem i odpoczywałem a od środy wdrożyłem w życie mój misterny plan. Zaczęło się mocno. 22km rozbiegania po górkach, z mocniejszymi ostatnimi 4km, wieczorkiem trening w ramach ASA Biegiem po Zdrowie Team i dzień zamknąłem z cyfrą 27km. Czwartek, mała zabawa biegowa – 15 x 30″ / 30″, oczywiście po lesie a na deser 3,2km w wodzie. Piątek… dycha i 5 x 1km po ~4’00/km + dycha, w sumie ponad trzy dychy… tylko że nie biegania, ale rowerowania i to na góralu a tysiączki pod górkę. Siła musi być! A co! Sobota…o sobocie było w poprzednim poście, więc została do przerobienia niedziela, na którą miałem zaplanowany mocniejszy trening. Pięć dwójek na czarnej drodze. Planowałem pobiec to według samopoczucia, nie za mocno, nie za słabo. Chciałem się zmęczyć, ale nie do przesady. Zacząłem w 7:12, przerwa 2 minuty w truchcie i… 6:55, 6:56, 7:01, 6:51 bez spinania się i szaleństwa. Było ok, co potwierdziłoe fakt, że nie jest ze mną aż tak źle a trening multi wywiera pozytywny wpływ na mój organizm. Mocna woda, spokojny, długi, tlenowy rower i łubudu na bieganiu. To jest to. Wracając do samego biegu a raczej kwestii technicznych. Biegałem na czarnej, na kreskach a G910XT co pokazał? Rozgrzewka 2km i… o 100m za mało. Dwójki: 1,97km, 1,98km, 1,90km, 1,95km, 1,97km. Coś chyba zegarek miał słabszy dzień…

 

 
W tym tygodniu trochę więcej pracy, bo czeka mnie organizacja Nocnego Biegu Świętojańskiego, do którego zgłosiło się prawie 5 000 osób… słownie pięć tysięcy… więc będzie co robić i to do późna. Taka liczba to już niezłe stadko i niezła gromadka do ogarnięcia. To po warszawskich dyszkach, drugi najliczniejszy bieg w Polsce na dystansie 10km!!! Gdynia biega!!!
 

2013-06-17T14:08:57+02:0017/06/2013|Różne|

Tytuł