treningowo…

RB
Co w moim treningu się dzieje, bo tylko o tym biegunie i biegunie…

Trening, jak trening… idzie do przodu i odliczam dni do maratonu i mam nadzieję, że … nie rozsypię się i że mój Achilles to wytrzyma, oraz że dowiozę formę do 16 sierpnia, ale na to mam jeszcze pewną kartę w rękawie, którą używałem właśnie w takich przypadkach.

Objętościowo wcale nie wychodzi mi dużo km, 120 – 130km. W ubiegłym np. przerobiłem 125,5km a 2 tygodnie wcześniej 134, więc szału nie ma. Postawiłem na kilka bodźców i trzymam się tego. Raz – wiadomo tlen, tlen, tlen i jeszcze raz tlen. Dwa – siła, ale ostrożnie. Trzy – niedzielne długie rozbiegania, trwające około 2,5 godziny. Cztery – regeneracja i odpoczynek. Jeżeli czuję, że jestem mocno zmęczony i chce mi się spać więcej niż zwykle i przesuwam budzik z 6:05 na 7:05, albo po pracy śpię więcej niż godzinę to znaczy, że lepiej odpuścić niż ujeżdżać się na siłę. Myślę, że dobrze to wyjdzie finalnie, ale jak to się mówi – meta zweryfikuje wszystko…

Jak wyglądał ubiegły tydzień, mocny i bardzo intensywny…?

Tradycyjnie w poniedziałek 10 x 300m w górę. Wtorek 3 x 3km + 1km. Obawiałem się tego treningu i zabierałem się do niego, jak pies do jeża, szczególnie że robiłem go zaraz po pracy, odbijał mi się obiad i było gorąco. Planowałem biegać trójki ciut szybciej niż 10:30, ale jak będzie się coś działo, to od razu… hamulec i weryfikacja założeń. Zaczęło się całkiem fajnie: 10:23, restytucja po minucie 41 uderzeń, czyli jest dobrze. Druga trójka, trochę łatwiejsza ze względu na profil trasy wyszła szybciej bo w 10:14… restytucja 46! Ostatnia, z najgorszym i najbardziej niewdzięcznym podbiegiem na całej trasie 10:19 a restytucja… 41. Było GIT! Tysiączek na zakończenie 3:08 na w miarę luźnej nodze i LA 6,5 mmol/l, czyli uważam że idealnie. Środa luźne leśne krajoznawcze rozbieganie z moim stadkiem ASA Biegiem po Zdrowie Team, dyszka. Czwartek – dzień konia. Szesnacha ciągłego. Miało być po 3’48-3’50. Wyszło po 3’46 z mocno zaciągniętym hamulcem. Średnie HR 164, zakwaszenie 1,4 mmol/l. Piątek – wolne. Sobota znów w łeb i to mocno w łeb. 2 x 5 x 10 x 500m. Przerwa taka długa, jak wysiłek w świńskim truchcie. Biegałem na czarnej od 0 do 5 i do 0, czyli nie na płaskim… zakładałem biegać po około 1’40, czyli po 3’20/km. Wychodziło mocniej i to bez żyłowania i piłowania się. Dwa odcinki pociągnąłem nawet < 1’30, bo się … zamyśliłem. W niedzielę tradycyjnie  leśne 31km z długą premią górską. Luźno, spokojnie, bezstresowo.

W tym tygodniu w nogach mam już zróżnicowaną siłę, dychę ciągłego po 3’46 na zakwaszeniu 1,1 i … więcej akcentów nie planuję. W sobotę pobiegnę kontrolnie w Biegu Filmowym w Wałczu ale nie nastawiam się tam na żaden wynik czy mega czas…

WALKA TRWA!

Zanim coś osiągniesz musisz czegoś od siebie oczekiwać. – Michael Jordan

hel_Gjermund_Soerstad_og_nr2_under_bro_RV1Z8751

Fotka z 2012 roku z Midnightsun Marathon w Tromso. Dobry bieg z dobrym zawodnikiem – Gjermundem, z którym nie potrafiłem sobie poradzić na zbiegach, co mnie bardzo dziwiło. W 2016 roku najprawdopodobniej wrócę do Tromso, ale na Polar Halfmarathon…

2015-07-16T07:06:36+02:0016/07/2015|Trening|