bliżej niż dalej…

źródło: https://www.facebook.com/spitsbergenmarathon/

Do kolejnego maratońskiego startu zostało tylko kilka dni. W czwartek wsiadamy z Binczusiem w samolot i obieramy kierunek 78 N, czyli do mojego ukochanego Longyearbyen, miejsca gdzie ulice nie mają ulic a po nich biegają oto takie zwierzaki. Tak, to zdjęcie sprzed około tygodnia, na którym widać dlaczego tak fajny jest to maraton. Zupełnie inny niż paskudne, wielkie, tłoczne, zapchane, głośne komercyjne biegi na czterdzieści tysięcy osób w centrach miast. Tam, na dalekiej północny można poczuć więź z matką naturą, poczuć rześki oddech Arktyki i odłączyć się od codziennego zabieganego chaosu. Tam matka natura rozdaje karty i pozwala lub zabrania  obcować ze swoim pięknem i dzikością… Spitsbergen…

 

źródło: https://www.facebook.com/spitsbergenmarathon/

Do tego maratonu przystępuję bardzo kiepsko (jak na moje oko) przygotowany. Mam bardzo mało wybieganych kilometrów, jakościowo też nie jest super i z ręką na sercu mogę stwierdzić, że tylko raz byłem gorzej przygotowany. Na Jamajce…

Treningowo pierwsze 5 miesięcy można określić jednym słowem „zaliczono”, czyli jak na studiach, dostateczny z ewentualnym plusem, za chęci i staranie się. Więcej sobie bym nie dał. Różne były tego przyczyny, teraz nie ma co gdybać, ale wyciągnąć wnioski, wyleczyć się, poskładać, wylizać rany, odpocząć, poukładać sobie wszystko od nowa we łbie i ruszyć dalej do przodu, przed siebie… Plany są na ten rok ambitne a na przyszły rok jeszcze ambitniejsze, ale to na razie tajemnica. Jest zbyt dużo zmiennych i zależnych… w każdym razie najważniejsza jest… droga. Droga a nie cel… Tak mówi Marek i ja się zgadzam z nim w 200 %, ale to trzeba zrozumieć i do tego dojrzeć. Cel nie jest najważniejszy. Najważniejsza jest droga, którą się podąża…

 

źródło: https://www.facebook.com/spitsbergenmarathon/

Wracając do treningu, chociaż nie chce mi się o nim pisać, to ostatnie akcenty były mega słabe. Podczas ciągłych bieganych po 3’50/km zacząłem kwasić się prawie na 4 milimole, co nie napawało optymizmem. Objętość w kwietniu wyszła 372 km, w maju wyjdzie około 435 km… Mało, ale może z drugiej strony lepiej ? Może będę bardziej wypoczęty na starcie ? W każdym razie będzie się działo. Będzie wesoło i będzie jazda bez trzymanki. Pogoda zapowiada się fajnie, około 2 C na plusie, lekki wiatr czyli odczuwalna będzie pewnie około – 5, ale zapowiadają lekkie opady. Generalnie dość długo było mokro, więc nawierzchnia może być w większości błotnista, ale zobaczymy… Co ma być to będzie.

Sukces jest wynikiem dobrej oceny sytuacji. Dobra ocena sytuacji jest wynikiem doświadczenia. Doświadczenie jest często wynikiem złej oceny sytuacji. – znalezione w internetach

2018-05-29T10:47:41+02:0029/05/2018|Podróże, Trening|