Sportowe podsumowanie 2021 roku

Czas na sportowe podsumowanie 2021 roku, który był najtrudniejszy w mojej karierze sportowej, trwającej nieprzerwanie od 1987 roku. Wtedy w lutym zająłem III miejsce na Biegu Jantarowym w Jastrzębiej Górze i maszyna ruszyła. Wygrałem wtedy z wieloma starszymi chłopakami i spodobało mi się. Jak łatwo policzyć, bawię się w sport już 34 lata a w samo bieganie 31. W przyszłym roku stuknie mi 20 lat na maratońskim froncie.

Ten sezon był trudny zarówno pod kątem fizycznym, jak i psychicznym. Był idealnym testem mojej głowy i tego, jak zareaguję w kryzysowej sytuacji, która była dla mnie nowa. Nigdy wcześniej żadna kontuzja nie wyeliminowała mnie z uprawiania sportu na tak długi czas, jak czerwcowe skręcenie stawu skokowego, z którego do dziś jeszcze nie wyszedłem na prostą.

Mimo obiecującego początku sezonu i dobrych wyników, potem było słabo. Szlachetne zdrowie szwankowało i po ogródkowej akcji, w której zdobyłem odznakę mistrza trawników, rozsypałem się zdrowotnie. Padły zatoki i z paskudnym stanem zapalnym oraz lejącym się katarem zaliczyłem kilka bardzo mocnych startów. Oczywiście nie pomogłem tym sobie. Nie jestem jednak z tych, którzy z byle powodów odpuszczają, więc cisnąłem do samego końca, do odcięcia, doprowadzając się do pojawienia mroczków przed oczami na Mistrzostwach Polski w klasycznym biegu na orientację. Zająłem wtedy 4 miejsce, tracąc niespełna 2 minuty do medalu. Życie. Tak bywa. Tydzień po MP, które jednak mocno mnie pchnęły mentalnie do przodu i pokazały, że moja obrana droga treningowa ma sens, skasowałem nogę. Jest to wkalkulowane w sport, więc nie ma co płakać i użalać się nad sobą. Chłopaki nie płaczą. Chłopaki zaciskają zęby, spinają pośladki i rozwalają system. Las zamieniłem na siłownię, gdzie w piwnicy Factory Med. Pod czujnym okiem Adama wracałem do sprawności. W październiku stanąłem na starcie Mistrzostw Polski w długodystansowym biegu na orientację, w których ponownie znów 4 miejsce. Medal był w zasięgu, pod warunkiem, że musiałbym być w pełni sprawny i musiałbym być w treningu. Niestety nie byłem, bo życie nakreśliło inny scenariusz. 

To tak w skrócie, a poniżej kilka cyferek, które z punktu statystyki, idealnie obrazują to, co się działo na biegowym froncie w 2021 roku. 

Styczeń – 402 km

Dobry miesiąc, fajna objętość i zimowy wyjazd na Babią Górę. Generalnie pozytywny impuls do dalszej walki na biegowym froncie.

Luty – 310 km

Kolejny dobrze przepracowany miesiąc mimo dość skromnej objętości. Wpadło kilka bardzo solidnych crossów i zabaw biegowych oraz pierwsze wejście na mapę podczas zawodów Nocno-dzienny Azymut.

Marzec – 304 km

Sprawdzian na dychę w śniegu zakończony czasem 37:16. Był zapas i gdybym nie bawił się w zającowanie, pobiegłbym 36:45 albo i szybciej. 

Kwiecień – 249 km

Oficjalnie rozpocząłem sezon startowy w BnO. Wystartowałem w Nocno-dziennm Azymucie, w Nocnej Warszawskiej Mili, która była bardzo ciekawym doświadczeniem, gdyż start był masowy oraz w dwóch dziennych etapach Warszawskiej Mili, gdzie zająłem 4 i 5 miejsce. Noga się kręciła, była moc pod butem, ale technicznie nie było jeszcze to, czego oczekiwałem. Szczególnie w czujnym warszawskim terenie.

Maj – 172 km

10 startów na orientację, w tym kilka bardzo owocnych, z których byłem zadowolony. Niestety na samym początku dopadło mnie zapalenie zatok, więc cały miesiąc się z tym męczyłem i praktycznie nie trenowałem jak wcześniej zaplanowałem. Najbardziej cieszyłem się z zajęcia 4 miejsca na Mistrzostwach Polski w klasyku i wiem, że gdybym był w 100% zdrowy, to miałbym medal. Maj zakończyłem krótkim obozem w Szklarskiej, który miał być formą aktywnego roztrenowania na MTB i na biegowo.

  • Nocno-dzienny Azymut, 2 etapy: dobry trening
  • Mistrzostwa Polski w nocnym BnO: 12 miejsce
  • Mistrzostwa Polski w średniodystansowym BnO: 6 miejsce
  • Klubowe Mistrzostwa Polski I runda, klasyk: 5 miejsce
  • Klubowe Mistrzostwa Polski, sztafety: NKL
  • Mistrzostwa Województwa Pomorskiego w klasycznym BnO: 1 miejsce
  • Mistrzostwa Województwa Pomorskiego na dystansie sprinterskim – Etap 1: 6 miejsce 
  • Mistrzostwa Polski w klasycznym BnO: 4 miejsce
  • Mistrzostwa Polski w sztafetowym BnO: 6 miejsce

Czerwiec – 40 km

4 czerwca, zbiegając w dół zielonym szlakiem ze Szrenicy, skręciłem nogę w stawie skokowym. Diagnoza brzmiała: uszkodzenie ATFL i CFL II stopnia i praktycznie koniec sezonu. Zacząłem solidnie ćwiczyć na siłowni i rehabilitować się w Factory Med, gdzie przez kolejne 3 miesiące zacząłem spędzać więcej czasu niż w domu. Były dni, kiedy ćwiczyłem ponad 2 godziny i coraz bardziej zaczęło mi się to wszystko podobać. Była jazda bez trzymanki i ostre ćwiczenie. Bez kompromisów. 

Lipiec – 47 km

Siła, sprawność, stabilizacja… plus spacery, marszobiegi i delikatne kręcenie na MTB.

Sierpień – 73 km

Wystartowałem w Pucharze Bałyku, 3-etapowej imprezie na orientację, chociaż wolałbym powiedzieć, że wziąłem udział, a żeby nie było tak różowo, to na pierwszym etapie stłukłem piętę w prawej nodze. Utykałem więc symetrycznie na prawą i na lewą nogę. Bolało, jak cholera i żadne prochy przeciwbólowe nie pomagały. Tydzień po Baltic Cup zaliczyłem kolejną 3-etapówkę na orientację, czyli Grand Prix Pomorza. Było ciężko do kwadratu, ale że mam tendencje do samodestrukcji i do sadomasochizmu to w kolejny weekend ponownie wystartowałem, zaliczając 4 starty w 3 dni. To nie było mądre i rozsądne, ale cóż…

Wrzesień – 138 km

Ogarnąłem piętę ostrzykując ją lekami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi, co w pewnym sensie mi ulżyło i pozwoliło jako tako funkcjonować. Wystartowałem 5 razy. Dobrze się biegło na klubowych MP, gdzie w klasyku wywalczyłem wysokie, jak na moją dyspozycję, 6 miejsce oraz na sztafetach, gdzie biegłem na ostatniej zmianie na długiej 10 km trasie. To było dobre przetarcie przed longiem, który miał być docelową imprezą w drugiej części sezonu.

  • Mistrzostwa Polski w biegu sprinterskim – NKL
  • Puchar Elbląga w BnO: 5 miejsce
  • Klubowe Mistrzostwa Polski, etap nocny: 11. Miejsce
  • Klubowe Mistrzostwa Polski, dystans średni: 6. Miejsce
  • Klubowe Mistrzostwa Polski, sztafety: 24. Miejsce

Październik – 173 km

Ciekawy miesiąc. Po raz pierwszy od nie pamiętam ilu miesięcy wystartowałem w biegu górskim i to dodatkowo w sztafecie naszego runpassion.pl-team’u. Zajęliśmy 3 miejsce drużynowo i cała ekipa pokazała mega jaja i nie odstawiała nogi na ani sekundę. Było mocno i konkretnie. Swój bieg oceniam również na bardzo dobry, gdyż od początku do końca cisnąłem na full odkręconej manetce. Do odcięcia. Tydzień później w docelowym jesiennym starcie, w którym miałem walczyć o medal, czyli w

Mistrzostwach Polski w długodystansowym BnO zająłem 4 miejsce. Było to bardzo dobre i czyste bieganie, z którego mimo miejsca tuż za podium, byłem naprawdę zadowolony. 

Kolejne starty to Długodystansowe Mistrzostwa Województwa Pomorskiego na dystansie klasycznym Etap 1, czyli bieg z kategorii wyciągnąć wnioski zapomnieć, Mistrzostwa Gdańska i Puchar Pomorza na dystansie średnim Etap 1, gdzie zaliczyłem NKLę. Na koniec wpadł fajny Bieg 5 Mil w Porcie Wojennym Gdynia, w którym na dystansie „prawie 10km” uzyskałem średnią 3’53/km, bazując na treningu ogólnorozwojowym i leśnych kilometrach z mapą i kompasem. To pokazało, że jeszcze jest jakiś potencjał i nie do końca wszystko jest stracone.

Listopad – 157 km

Aktywny odpoczynek i trzy starty. Dycha na ulicy, czyli Bieg Niepodległości, który zakończyłem męcząc się z czasem 39:18, czyli 2 minuty wolniej niż w marcu na śniegu z zapasem. Tu meta a raczej druga piątka szybko zweryfikowała młodzieńcze zapędy i skończyło się rumakowanie.

Kolejnym biegiem była piątka City Trail ukończona z czasem 20:18 i na zakończenie Półmaraton Długa Góra, który miał być testem kostki.

Grudzień – 110 km

W końcu udało się pojechać na porządny dwutygodniowy urlop i zapomnieć o zwariowanym świecie. Biegowo było bardziej bawienie się i ruszanie, niż jakiś konkretny trening. Na Zanzibarze biegałem 2 razy po plaży w tym raz dałem sobie solidnie do pieca wkręcając się w temperaturze + 36 C na HR 193. 

Jak łatwo policzyć, w 2021 roku przebiegłem 2175 kilometrów, czyli tyle co za najlepszych czasów ogarniałem w 4 miesiące i o 1100 kilometrów mniej niż w 2020 roku. Zaliczyłem jedynie 39 startów. W ogólnopolskim rankingu BnO w kategorii wiekowej M40 zająłem 6 miejsce. Byłoby lepiej, ale noga nie pozwoliła i skutecznie odmówiła posłuszeństwa, eliminując mnie z rywalizacji z chłopakami.

Jaki będzie kolejny, gdy emocje już opadną? Nie wiem i to jest najlepsze, bo planować sobie można wszystko a finalnie meta i tak zawsze zweryfikuje wszystko. Amen. Walka trwa!

2021-12-31T17:35:46+01:0031/12/2021|Motywacja, Starty, Trening|

Tytuł