20 lat na maratońskim froncie

Niestety nie mam zdjęć z tamtego maratonu, który rozpoczął moją przygodę z biegiem na królewskim dystansie. To było w pięknych czasach, kiedy nie było facebooka, instagrama czy innych mediów społecznościowych…


To było dokładnie 20 lat temu, 21 kwietnia 2002 roku, kiedy z Rafałem, kumplem ze studiów stanęliśmy na starcie Wrocław Maraton i postanowiliśmy pokonać 42 kilometry i 195 metrów biegiem. Do dziś pamiętam naszą rozmowę – Rafał, to jak biegniemy? Na trzy godziny czy po 4 minuty? Lecimy po 4’00 i zobaczymy, co będzie dalej. Tak było i z takim nastawieniem wystartowaliśmy. W kieszonkach spodenek miałem pochowane landrynki, gdyż nie było wtedy jeszcze żeli energetycznych. Na nogach miałem pocerowane stare adidasy, które średnio nadawały się do biegania maratonu. Nie będąc świadomymi tego, co nas czeka ruszyliśmy z tłumem…


Pierwszą połówkę zamknęliśmy z czasem 1:24:00 i nie było jakoś strasznie. Było GIT. Lekkie problemy mięśniowe zaczęły się dopiero po 35 km, ale nie na tyle wielkie, żeby zwolnić. Nogi zaczęły boleć, ale taki jest maraton, szczególnie bolesny dla debiutanta.
Metę minąłem z czasem 2:48:08, czyli drugą połowę przebiegłem 8 sekund wolniej. Zająłem 45 miejsce w klasyfikacji open i 21 w kategorii wiekowej. Tak pamiętam początek mojej maratońskiej kariery, która rozpoczęła się dokładnie 20 lat temu…


20 lat na maratońskim froncie było pięknym okresem.

  • Przebiegłem maraton na każdym kontynencie i na każdym z nich stanąłem na podium.
  • 34 razy minąłem metę królewskiego dystansu.
  • 6 razy zwyciężyłem.
  • 10 lat temu ustanowiłem rekord życiowy, który wynosi 2:29:34.
  • Średnia z moich 5. najszybszych maratonów to 2:33:27, z 10. 2:35:11, z 15. 2:38:30 a z 20. 2:42:20.


Czuję się spełniony na tym dystansie i cieszę się, że mogłem zmierzyć się z maratonem tyle razy. Nauczył on mnie pokory, cierpliwości i wiary w ciężki trening. Pokazał, że nie ma w nim miejsca improwizację i rumakowanie. Maraton nie wybacza błędów i dlatego jest taki piękny wymagający. Maraton to nie …rurki z kremem.
Za 44 dni po raz ostatni stanę na kresce królewskiego dystansu. Mam nadzieję doskonale się bawić i czerpać satysfakcję z każdego pokonanego kilometra.

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…

2022-06-20T08:30:51+02:0021/04/2022|Polecane, Starty|

Tytuł